sobota, 21 września 2013

Rozdział 49


Przyspieszone bicie serc będących tak blisko siebie, pragnących się nawzajem. Nie, żartuję. Po jego słowach zrobiło mi się słabo. „Muszę zapytać o coś bardzo ważnego”, „musimy porozmawiać”, „kocham Cię”… Tfu! Koniec.
- Poważna rozmowa? – zapytałam.
- Erm… - zawiesił się – tak. Właściwie to tak. Byłbym wdzięczny gdybyś usiadła. – opuścił wzrok.
Wrzuciłam do kubków kolejne saszetki herbaty, zalałam je wodą, jeden postawiłam przed Louisem, a drugi przed sobą. Tomlinson chwycił łyżeczkę, zanurzył ją w cukierniczce, raz… drugi… trzeci… czwarty. Cukrzycy się nabawi. Oczywiście rozsypał cukier na pół stołu, gdyby tylko Gośka to widziała…
- No dobra, pytaj. – uśmiechnęłam się.
- Obiecaj mi, że odpowiesz mi szczerze, że mnie nie oszukasz, że nie zaczniesz gmatwać, że nie wiesz,  nie rozumiesz,  nie możesz mi powiedzieć. Po prostu chcę znać najgorszą, najbardziej bolesną, ale szczerą prawdę. Obiecaj mi to…
- Ale…
- Nie ma ale… Monika, ja znam te Twoje „ale”, „nie wiem”, „może”… Chcę znać prawdę! O nic więcej Cię nie proszę…
- Louis… - powiedziałam błagalnie.
- Obiecaj!
- Obiecuję. – nabrałam powietrza w płuca jakby mój tlen zaraz miał się wyczerpać, w duchu modliłam się o nagły koniec świata, albo szybko powrót Gośki, to i tylko to mogło mnie uratować.
- Uhh –  zamyślił się chwilę. – Bo wiesz… właściwie to ja już się gubię. Raz wydaje mi się, że to nie jest tylko przyjaźń. Pamiętasz? Kiedyś obiecaliśmy sobie, że będziemy się przyjaźnić… Ale spójrz co ze mną robisz. Wariuję, gdy Cię widzę. Bądźmy szczerzy, gdyby Gośka nie weszła wtedy do kuchni to pocałowałbym Cię, a Ty byś wcale mnie nie powstrzymała, bo też tego chciałaś. Widzę to w Twoich oczach, że to nie jest tylko przyjaźń. Ale innym razem wpieprza się ten… gówniarz, ten śmieć… Ten…
- Nathan? – zapytałam
- Dokładnie on.  Jest wszędzie. Gdy tylko wydaje mi się, że to może nam wyjść, to on się wpieprza i wszystko niszczy. Rozumiesz? Nie widzisz jak on bardzo Cię krzywdzi? Przypomnij sobie ile wylałaś przez niego łez, ile przecierpiałaś… Nigdy nie był Ciebie wart, nie jest  i nie będzie. Chciałem tylko zapytać o jedno. To mi bardzo ułatwi, jeżeli będę wiedział co właściwie do mnie czujesz. Tylko proszę nie mów „nie wiem” jeżeli nie czujesz nic, to po prostu to powiedz, zrozumiem, nie będę zawracał Ci więcej głowy, pójdę swoją drogą. – Miałam ochotę się rozpłakać. Nie wiedziałam co czuję, myślę i  co dalej robić. Jedyne o czym marzyłam to wybiec z domu i więcej nie pokazywać się mu na oczy. Cokolwiek bym powiedziała byłoby zgubne. Wstałam z krzesła i zatoczyłam kółko wokół stołu.
- To nie jest takie proste jak Ty myślisz. Nie wiesz, co czuję…
- Tak trudno Ci powiedzieć jedną formułkę z dwóch? „Tak, Louis, kocham Cię” albo „Nie, Louis, nie kocham Cię”. – powiedział ze złością.
- Tak? Od kiedy miłość jest pieprzoną formułką?! – wydarłam się – co Ty w ogóle myślisz? Tobie tak łatwo powiedzieć. Nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo jestem rozdarta pomiędzy tym co czuję do Ciebie, a co czuję do tego „śmiecia”. Nie masz prawa go tak nazywać! Nie masz prawa, rozumiesz?! Cholernie zależy mi na Tobie i na nim. Zawsze gdy coś się pieprzy z Nathem, mogę liczyć na Ciebie, Twoją pomoc, na to, że nawet gdybym zadzwoniła do Ciebie w środku nocy, to przyjdziesz mnie pocieszyć, przytulić. Jestem rozdarta między sercem a rozumem, wiesz jakie to uczucie? Rozum podpowiada, że najlepszym rozwiązaniem będzie jeżeli zwiążę się z Tobą, Ty możesz dać mi gwiazdkę z nieba, przybliżyć księżyc, pójść na koniec świata ciągle trzymając mnie za rękę, ale serce krzyczy, że nie mogę, że to z Nathanem chcę spędzić życie… Jeżeli miałabym dzisiaj wybierać, nie mogłabym tego zrobić, nie potrafię… Nie chcę… Chcę, żebyśmy nadal byli przyjaciółmi, chcę wiedzieć, że zawsze mogę liczyć na Twoje ramię, które w najgorszych momentach jako jedyne potrafi mi pomóc, ale…
- Wolisz Sykesa, tak? – przerwał mi.
- Tego nie powiedziałam. Po prostu nie chcę wybierać pomiędzy Tobą a nim… - łzy napłynęły mi do oczu
- Czyli jednak wolisz jego…
- Czy Ty jesteś głuchy?! Nie powiedziałam, że go „wolę”. Zresztą co to w ogóle jest za stwierdzenie? Woleć to mogę pepsi od coli. Nie potrafię wybierać. Wybór zawsze wiąże się ze stratą czegoś lub kogoś. Nie chcę żadnego z was stracić. Nawet nie wiesz, jak wiele teraz dzieje się w mojej głowie, jak wiele rzeczy mnie męczy, to co się stało z Ryśkiem, to, że…
- Jakim Ryśkiem?! Kolejny typ? Monika… Mam tego dosyć.. Nie potrafisz określić swoich uczuć, co chwilę słyszę o jakiś nowych facetach w Twoim życiu?! Rysiek? Co to jest za imię? Co to za człowiek?! Spotykasz się z nim?! Powiedz mi! Spotykasz się z nim?! – zakręciło mi się w głowie, znów, znów zemdleje. Nie mogę, złapałam się mocno stołu, żeby nie upaść.
- Nie mogę Ci powiedzieć – wyszeptałam. – Przepraszam. – opuściłam powieki, żeby chociaż na chwilę świat wokół mnie przestał wirować.
- Nie możesz powiedzieć? Śmieszne… Monika… może nie potrzebnie pytałem, nie potrzebnie straciłem czas i nerwy, miłość to nie dla nas, nie dla mnie. Tylko pamiętaj, zawsze możesz na mnie liczyć, co by się nie działo, która by nie była godzina, zawsze możesz na mnie liczyć, zawsze… - przybliżył się do i mnie i pocałował. Potrzebowałam tego. Potrzebowałam tej czułości, którą on mógł mi tylko dać. Tak, wiem, Nathan, ale… on był taki… taki niedojrzały, dziecinny, wiem, że oddałby dla mnie życie, ale… tak wiele pytań tak mało odpowiedzi… - Przepraszam – powiedział Louis – pójdę już, tak cholernie późno się zrobiło… Mam nadzieję, ze n a s z wyjazd jest aktualny – uśmiechnął się smutno i wstał z krzesła.
Usłyszałam tylko huk zamykanych drzwi. Wyszedł…
____________________
siema, elo, hej.
dzisiaj krótko pod rozdziałem. Miesiąc nie pisałam i nie wiedziałabym od czego zacząć, tak wiele się zmieniło.
Zaczęłam nowe życie w nowym miejscu w liceum… brzmi strasznie ale kocham to miejsce. W końcu mogę być tam sobą, nie muszę nikogo udawać, bo nikt mnie  nie zna. Tworzę nowe „ja”. Nie brakuje mi ludzi z gimbazy. Nie tęsknię. Nie płaczę, nie rozpaczam. Jest cudownie. Mimo że wszyscy twierdzą, że jestem chamska i się do każdego pruję, to właśnie ja. Ludzie lubią mnie za tą chamskość i to się tylko liczy. Nic więcej.
To wszystko na dziś.
Co u was jakieś zmiany? ;)
Miło by było, żeby znalazło się tu PRZYNAJMNIEJ 5 KOMENTARZY ;) i proszę o linki do waszych blogów bo nie wiem co mam czytać, a jesień przyszła, więc i moja wena wróciła i chęć czytania blogów.
Kocham was i pozdrawiam JJ <3 ;)

5 komentarzy:

  1. Siemka ♥ Dawno rozdziału nie było... ;d
    Ale tej jest taki njkfkankgjhgjk ♥
    Świetny ;p
    Czekam na następny ;)
    Weny :**

    A to mój nowy blog, zapraszam !
    thewantedbitch.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Dopiero teraz dodaje komentarz bo znalazłam czas na nadrabianie opowiadań kiedy zachorowałam.
    Rozdział przeczytałam jest tak jak zawsze świetny i czekam oczywiście na kolejny. Może następnym razem uda mi się dodać od razu komentarz,a nie kilkanaście dni później.
    Weny :)
    No i zapraszam do mnie http://as-long-you-love-me.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. http://inked-fanfiction-tlumaczenie.blogspot.com/
    Miłość.
    Zdrada.
    Nadzieja.
    Zapraszam na fanfiction o Harrym Stylesie. Liczę na szczerą opinię.

    OdpowiedzUsuń
  4. Super. Szkoda, że nie ma dalszych rozdziałów.. :/

    OdpowiedzUsuń