sobota, 21 września 2013

Rozdział 49


Przyspieszone bicie serc będących tak blisko siebie, pragnących się nawzajem. Nie, żartuję. Po jego słowach zrobiło mi się słabo. „Muszę zapytać o coś bardzo ważnego”, „musimy porozmawiać”, „kocham Cię”… Tfu! Koniec.
- Poważna rozmowa? – zapytałam.
- Erm… - zawiesił się – tak. Właściwie to tak. Byłbym wdzięczny gdybyś usiadła. – opuścił wzrok.
Wrzuciłam do kubków kolejne saszetki herbaty, zalałam je wodą, jeden postawiłam przed Louisem, a drugi przed sobą. Tomlinson chwycił łyżeczkę, zanurzył ją w cukierniczce, raz… drugi… trzeci… czwarty. Cukrzycy się nabawi. Oczywiście rozsypał cukier na pół stołu, gdyby tylko Gośka to widziała…
- No dobra, pytaj. – uśmiechnęłam się.
- Obiecaj mi, że odpowiesz mi szczerze, że mnie nie oszukasz, że nie zaczniesz gmatwać, że nie wiesz,  nie rozumiesz,  nie możesz mi powiedzieć. Po prostu chcę znać najgorszą, najbardziej bolesną, ale szczerą prawdę. Obiecaj mi to…
- Ale…
- Nie ma ale… Monika, ja znam te Twoje „ale”, „nie wiem”, „może”… Chcę znać prawdę! O nic więcej Cię nie proszę…
- Louis… - powiedziałam błagalnie.
- Obiecaj!
- Obiecuję. – nabrałam powietrza w płuca jakby mój tlen zaraz miał się wyczerpać, w duchu modliłam się o nagły koniec świata, albo szybko powrót Gośki, to i tylko to mogło mnie uratować.
- Uhh –  zamyślił się chwilę. – Bo wiesz… właściwie to ja już się gubię. Raz wydaje mi się, że to nie jest tylko przyjaźń. Pamiętasz? Kiedyś obiecaliśmy sobie, że będziemy się przyjaźnić… Ale spójrz co ze mną robisz. Wariuję, gdy Cię widzę. Bądźmy szczerzy, gdyby Gośka nie weszła wtedy do kuchni to pocałowałbym Cię, a Ty byś wcale mnie nie powstrzymała, bo też tego chciałaś. Widzę to w Twoich oczach, że to nie jest tylko przyjaźń. Ale innym razem wpieprza się ten… gówniarz, ten śmieć… Ten…
- Nathan? – zapytałam
- Dokładnie on.  Jest wszędzie. Gdy tylko wydaje mi się, że to może nam wyjść, to on się wpieprza i wszystko niszczy. Rozumiesz? Nie widzisz jak on bardzo Cię krzywdzi? Przypomnij sobie ile wylałaś przez niego łez, ile przecierpiałaś… Nigdy nie był Ciebie wart, nie jest  i nie będzie. Chciałem tylko zapytać o jedno. To mi bardzo ułatwi, jeżeli będę wiedział co właściwie do mnie czujesz. Tylko proszę nie mów „nie wiem” jeżeli nie czujesz nic, to po prostu to powiedz, zrozumiem, nie będę zawracał Ci więcej głowy, pójdę swoją drogą. – Miałam ochotę się rozpłakać. Nie wiedziałam co czuję, myślę i  co dalej robić. Jedyne o czym marzyłam to wybiec z domu i więcej nie pokazywać się mu na oczy. Cokolwiek bym powiedziała byłoby zgubne. Wstałam z krzesła i zatoczyłam kółko wokół stołu.
- To nie jest takie proste jak Ty myślisz. Nie wiesz, co czuję…
- Tak trudno Ci powiedzieć jedną formułkę z dwóch? „Tak, Louis, kocham Cię” albo „Nie, Louis, nie kocham Cię”. – powiedział ze złością.
- Tak? Od kiedy miłość jest pieprzoną formułką?! – wydarłam się – co Ty w ogóle myślisz? Tobie tak łatwo powiedzieć. Nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo jestem rozdarta pomiędzy tym co czuję do Ciebie, a co czuję do tego „śmiecia”. Nie masz prawa go tak nazywać! Nie masz prawa, rozumiesz?! Cholernie zależy mi na Tobie i na nim. Zawsze gdy coś się pieprzy z Nathem, mogę liczyć na Ciebie, Twoją pomoc, na to, że nawet gdybym zadzwoniła do Ciebie w środku nocy, to przyjdziesz mnie pocieszyć, przytulić. Jestem rozdarta między sercem a rozumem, wiesz jakie to uczucie? Rozum podpowiada, że najlepszym rozwiązaniem będzie jeżeli zwiążę się z Tobą, Ty możesz dać mi gwiazdkę z nieba, przybliżyć księżyc, pójść na koniec świata ciągle trzymając mnie za rękę, ale serce krzyczy, że nie mogę, że to z Nathanem chcę spędzić życie… Jeżeli miałabym dzisiaj wybierać, nie mogłabym tego zrobić, nie potrafię… Nie chcę… Chcę, żebyśmy nadal byli przyjaciółmi, chcę wiedzieć, że zawsze mogę liczyć na Twoje ramię, które w najgorszych momentach jako jedyne potrafi mi pomóc, ale…
- Wolisz Sykesa, tak? – przerwał mi.
- Tego nie powiedziałam. Po prostu nie chcę wybierać pomiędzy Tobą a nim… - łzy napłynęły mi do oczu
- Czyli jednak wolisz jego…
- Czy Ty jesteś głuchy?! Nie powiedziałam, że go „wolę”. Zresztą co to w ogóle jest za stwierdzenie? Woleć to mogę pepsi od coli. Nie potrafię wybierać. Wybór zawsze wiąże się ze stratą czegoś lub kogoś. Nie chcę żadnego z was stracić. Nawet nie wiesz, jak wiele teraz dzieje się w mojej głowie, jak wiele rzeczy mnie męczy, to co się stało z Ryśkiem, to, że…
- Jakim Ryśkiem?! Kolejny typ? Monika… Mam tego dosyć.. Nie potrafisz określić swoich uczuć, co chwilę słyszę o jakiś nowych facetach w Twoim życiu?! Rysiek? Co to jest za imię? Co to za człowiek?! Spotykasz się z nim?! Powiedz mi! Spotykasz się z nim?! – zakręciło mi się w głowie, znów, znów zemdleje. Nie mogę, złapałam się mocno stołu, żeby nie upaść.
- Nie mogę Ci powiedzieć – wyszeptałam. – Przepraszam. – opuściłam powieki, żeby chociaż na chwilę świat wokół mnie przestał wirować.
- Nie możesz powiedzieć? Śmieszne… Monika… może nie potrzebnie pytałem, nie potrzebnie straciłem czas i nerwy, miłość to nie dla nas, nie dla mnie. Tylko pamiętaj, zawsze możesz na mnie liczyć, co by się nie działo, która by nie była godzina, zawsze możesz na mnie liczyć, zawsze… - przybliżył się do i mnie i pocałował. Potrzebowałam tego. Potrzebowałam tej czułości, którą on mógł mi tylko dać. Tak, wiem, Nathan, ale… on był taki… taki niedojrzały, dziecinny, wiem, że oddałby dla mnie życie, ale… tak wiele pytań tak mało odpowiedzi… - Przepraszam – powiedział Louis – pójdę już, tak cholernie późno się zrobiło… Mam nadzieję, ze n a s z wyjazd jest aktualny – uśmiechnął się smutno i wstał z krzesła.
Usłyszałam tylko huk zamykanych drzwi. Wyszedł…
____________________
siema, elo, hej.
dzisiaj krótko pod rozdziałem. Miesiąc nie pisałam i nie wiedziałabym od czego zacząć, tak wiele się zmieniło.
Zaczęłam nowe życie w nowym miejscu w liceum… brzmi strasznie ale kocham to miejsce. W końcu mogę być tam sobą, nie muszę nikogo udawać, bo nikt mnie  nie zna. Tworzę nowe „ja”. Nie brakuje mi ludzi z gimbazy. Nie tęsknię. Nie płaczę, nie rozpaczam. Jest cudownie. Mimo że wszyscy twierdzą, że jestem chamska i się do każdego pruję, to właśnie ja. Ludzie lubią mnie za tą chamskość i to się tylko liczy. Nic więcej.
To wszystko na dziś.
Co u was jakieś zmiany? ;)
Miło by było, żeby znalazło się tu PRZYNAJMNIEJ 5 KOMENTARZY ;) i proszę o linki do waszych blogów bo nie wiem co mam czytać, a jesień przyszła, więc i moja wena wróciła i chęć czytania blogów.
Kocham was i pozdrawiam JJ <3 ;)

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Rozdział 48



Po chwili nastała cisza. Tata uspokoił Adasia, a Tom usiadł na swoim miejscu. Chciałam porozmawiać z Gośką, ale ona pewnie zaraz wybuchłaby krzykiem, a zresztą co ja mam jej mówić? Włączyłam muzykę w telefonie i założyłam słuchawki. Dalsza część podróży minęła spokojnie. Gdy dolecieliśmy Tom zaczął coś
znowu do nas mówić ale w tłumie ludzi po jakimś czasie zgubiliśmy go. Szybko ruszyliśmy po bagaże i zamówiliśmy taksówkę. Gośka, tata i Adaś poszli zrobić zakupy a mnie zostawili z walizami. Jak zwykle…
- Monika! Monika! – słyszałam gdzieś w oddali. Nie do mnie. Na bank nie do mnie. Nikt nie wie, że wróciłam, pełen chill. Usiadłam na walizkach i liczyłam chwile do przyjazdu taksówki. W głowie nadal miałam Ryśka i to co się z nim stało… Byłam przerażona. Boję się o siebie. O to, że ktoś może się domyśleć, że to ja…
Nagle ktoś stanął za mną i zasłonił mi oczy. Nie miałam pojęcia kto to, więc natychmiast się odwróciłam.
- Nathan! – wstałam z walizek jak na sprężynie i wpadłam mu w ramiona. – Boże Nathan jak ja tęskniłam! Czemu się nie odzywałeś, Boże, Nath, Jezu… Jak się cieszę, że Cię widzę! Skąd wiedziałeś, że już wróciłam.
- Krzyczałem wariatko do Ciebie przed chwilą, a Ty nic. Ślicznie wyglądasz, perełko – uśmiechnął się.
- A dziękuję, dziękuję. Boże jak dobrze móc znów Cię przytulić. – pocałowałam go w policzek. – To dowiem się skąd wiedziałeś o moim powrocie? I dlaczego się nie odzywałeś? Poza tym coś Ci w spodniach wibruje… - po chwili załapałam, że to mogło brzmieć dość dwuznacznie.
- Co? A, telefon. Poczekaj, odbiorę. – wypuścił mnie z objęć, a mi zrobiło się cholernie zimno. Tęskniłam za nim. Odsunął się kawałek, żeby móc spokojnie porozmawiać. Wpatrywałam się w niego jak w obrazek. – Słuchaj słoneczko, muszę spadać, Nano wzywa. Jakaś patologiczna akcja wyniknęła… Odezwę się dzisiaj albo jutro – cmoknął mnie w policzek – Do zobaczenia.
- Tylko pamiętaj, żeby się odezwać! Pa.
Po niedługim czasie wszyscy byliśmy już w komplecie, a taksówka nadjechała. Tata z Adasiem pojechali do siebie, a ja z Gośką kilka przecznic dalej do naszego mieszkania. Podróż była męcząca więc poszłyśmy spać. Obudziłam się pierwsza, było już popołudnie. Poszłam do łazienki , a potem zeszłam na dół zrobić coś do jedzenia. Po jakichś 30 minutach zadzwonił dzwonek od drzwi. Nie myślałam, że tak szybko ktoś przyjdzie nas odwiedzić. Przed drzwiami stał Louis.
-Cześć, mogę wejść? –zapytał.
-Hej, pewnie. –byłam trochę zaskoczona jego wizytą. Dawno się nie widzieliśmy, ani ze sobą nawet nie pisaliśmy.
-Skąd wiedziałeś, że już wróciłyśmy?
-Przechodziłem obok i zauważyłem, że na górze świecie się światło. –w tej właśnie chwili zastanawiałam się skąd zapalone światło w dzień?
-No tak, może Gośka zapaliła i zapomniała zgasić, mniejsza z tym. Co u Ciebie słychać? Zmieniłeś się, nowa fryzura?
 -A ten… mogę wejść, czy tak będziemy rozmawiali przez próg?
-A, nie no pewnie wchodź! Przepraszam, jestem lekko roztargniona, sam rozumiesz… męcząca podróż. – uśmiechnęłam się.
-Rozumiem, rozumiem. Co do fryzury to… znudziła mi się poprzednia. Wiesz co.. a Ty się w ogóle nie zmieniłaś, nadal jesteś piękna. –zrobiło mi się wtedy ogromnie miło. Spojrzał na mnie swoimi słodkimi oczami i miałam ochotę go mocno przytulić.
-Ahh, przestań Lou. - Tak naprawdę w tamtym momencie chyba się w nim zakochałam. Ble, ble, ble. Ja wiem, że to nie miłość tylko zauroczenie itp., no ale.. coś mnie do niego ciągnęło. Louis przybliżył się do mnie i gdyby nie Gośka, która właśnie wstała, może byłoby coś z tego więcej. Miałam ochotę ją udusić. No ale.. było minęło.
-Ooo witaj Louis. Słuchaj Moniś słyszałam, że przyszedł Ci sms. Zobacz kto, a ja zaopiekuję się naszym gościem. Zapierdalaj gościu do kuchni, jeść nie zrobię. - nie wiem do końca o co jej wtedy chodziło ale było to podejrzane, bardzo podejrzane. Szybko pobiegłam do swojego pokoju i zostawiłam ich samych.
****Perspektywa Gośki****
 -Słuchaj Louis! –krzyknęłam. Nie.. może za ostro, spokojnie Gosia..-A więc.. jeżeli kiedykolwiek Monika będzie przez Ciebie cierpiała, pożałujesz! –o tak, wtedy przesadziłam, wymachiwałam mu nożem przed twarzą ale w sumie, niech się boi!
-Gosia, spokojnie, nie mam zamiaru jej krzywdzić ani robić cokolwiek złego.
-Tom też tak mówił! I co?! I nic! Każdego chłopaka tylko do łóżka ciągnie! W dupie mają co czuje dziewczyna, ważne, żeby sobie ulżyli! Wszyscy jesteście tacy sami!- niepotrzebnie sobie przypominałam o Tomie, wtedy jeszcze bardziej się nakręcam.  Ale tylko skrzywdzisz Monikę to ZABIJĘ, PAMIĘTAJ! – stanęłam koło niego z nożem, jak wariatka. W tym momencie Monika przyszła do kuchni, może dobrze, że w tym momencie…
***Perspektywa Moniki***
 -Gośka! Co to za groźby?! – nie wierzyłam własnym oczom, Gośka z nożem przed Louisem! Boże święty..
 -Może ja już lepiej pójdę..-odezwał się wystraszony Louis.
-Nie! Poczekaj! Proszę Cię Lou, zostań, Gośka po prostu ma gorsze dni, prawda Gosiu? –spojrzałam na nią zabójczym wzrokiem.
-Oj no może troszkę przesadziłam..
-No właśnie.. –próbowałam szybko zmienić temat. – To co, kawki, herbatki?
-Gosi to może meliskę? –modliłam się, żeby Louis nie powiedział coś niestosownego, co jeszcze bardziej nakręci Pilską. Na szczęście fala złości minęła, ah te jej zmiany nastroju.  
- A bardzo chętnie się napiję meliski, ale może u siebie, nie będę Wam przeszkadzać.
-Niee, zostań z nami.- powiedziałam.
-I tak wiem, że chcecie, żebym poszła i zostawiła Was samych.-Gośka oczywiście musiała coś dopowiedzieć i znacząco podnieść brwi. – Dobra, to idę.
 -Ogólnie to przyszedłem, żeby przypomnieć o trasie koncertowej, na którą z nami jedziecie. Pamiętasz, prawdaż?
-Tak, oczywiście, że pamiętam. Coś czuję, że będzie się działo.
 -Idę się przejść! – krzyknęła Gośka.
 -Tylko wróć!
-Niee, co Ty, pójdę do sąsiadów.
-Aaa to tam mieszka ten przystojny blondyn?
-Skończ Moniczka, skończ.
 -No too zostaliśmy sami..-powiedział Louis.
 -To co, jeszcze jedna herbatka? Opowiedz coś! Tyle Cię nie widziałam, jakoś tak podejrzanie cichy jesteś.
-Serio? –uśmiechnął się.
 -Serio, serio.
-Posłuchaj chciałbym Cię zapytać o coś bardzo dla mnie ważnego..
_______________
Siemaneczko. Generalnie to dawno mnie tu nie było, tęskniliście?
Mam nadzieję :)
przez ostatni czas, mało się zmieniło, doszło parę nowych znajomych z festivalu hahahahahahahahaha.
Ludzie kurwa. Nigdy nie zadawajcie się ze mną xD
Jakiemuś typowi się zwierzałam o tym, że mi się siku chce,a on mi tłumaczył jak mam się wysikać. xD
Pewnie teraz bym człowieka nie znalazła, bo ciemno było, ale pozdrawiam go xD
Kurwa...nie poznałabym go, bo ciemno było... kiedyś w ciążę zajdę i nie będę wiedziała z kim, bo ciemno było xD
aa i nie chodźcie na festivale i nie jaracie się kotami. Mówię wam, o tych młodych trudno zapomnieć :3
i tancerzami też się nie jarajcie, nie gadajcie z nimi, bo też nie zapomnicie :P
wgl... Wróciło mi E! i The Wanted Life leci a ja telewizor przytulam i całuję... Pozdrawiam siebie. elo! :D
aaa ej! dzięki za 16,3k wyświetleń, ja pierdziele nakurwiata tymi wyświetleniami, że szok :O
pochwalę się, że właśnie burza idzie.
mama się drze: wyłącz ten komputer, bo Ci go za okno wyrzucę.
a moja odpowiedź brzmi:
kiedy pierwszy raz ją ujrzałem, od razu wiedziałem, że to będzie miłość ma i tak pięknie wpierdalała kaszane i kapała jej po brodzie ślina czysta jak łza.
hahahahhahahahah i se mamci poszła :c
ooo a wgl już jest was 50 jest progres, bo jak tu ostatni raz byłam było 48! :O kocham was <3
kończę. dziękuję, dobranoc <3
p.s gorące pozdrowienia dla berry. <3 taka typiara zajebista, że nie mogę <3 nie ma jak informowanie jej na bieżąco jakich chłopaków widziałam, kim się jarałam, kim się jaram i wgl :D kocham jąąąą <33 tylko jakby częściej nam się udało spisywać i wgl, ale, że tylko ze wzgl. na znajomość z nią korzystam na gg to tak ciężko :D ale propsy dla niej za zajebistość <3

piątek, 19 lipca 2013

Rozdział 47.



Obudziłam się. Leżałam bezsensownie i patrzyłam w sufit. Wczorajszy dzień wydawał mi się tylko koszmarem, koszmarem, który właśnie się zakończył, a właściwie zakończy szczęśliwym powrotem do domu. Spojrzałam na zegarek, mam 3 godziny do odlotu samolotu.
 - Cześć  – weszła do pokoju Gośka. Skąd ona wiedziała, że już nie śpię? – Spakowana?
-  Taaa…
- Chcesz mi coś powiedzieć?
- Ja? Nie…
- No dobra, nie chcesz to nie mów. W ogólne jest taki malutki problem.. ta sukienka, co ją wczoraj miałaś.. ona się nie do końca doprała, ja nie wiem, co wy robiliście, ale chętnie bym się dowiedziała, bardzo chętnie…
- Nie doprała się? No to trudno, babcia wyrzuci. – miałam nadzieję, że Gośka sobie pójdzie.
- To nie powiesz mi?
- Nie.
- Okej, jak chcesz. Idź się szykuj, Twój tata jest już prawie gotowy, a Ty jak zwykle.. – wyszła.
Nie miałam sił, żeby wstać, ubrać się, umalować… Założyłam bluzę i krótkie spodenki.
Dochodziło wpół do 10 kiedy tata wszedł do pokoju z moim „bratem” na rękach.
- Monisia, jedziemy,  weź Adasia. – podał mi go na ręce, sam zabrał moje walizki. Oczy mało nie wyszły mi z orbit.
- Cze..czeeść mały. – powiedziałam do niego. Młody zaczął się śmiać i bawić moimi włosami. Czyli większych problemów wychowawczych z nim nie będzie. Wstałam i trzymając go na rękach zeszłam na dół. Tam dopadła mnie zapłakana babcia.
- Monisiu – łkała – Moniczko już jedziesz. Babcię zostawiasz… Może to ostatnie spotkanie przed moją śmiercią..
- Babciu…
- Tak kochanie, tak, taka prawda…. – przytuliła mnie i chłopca. – moje wnusie, moje najdroższe pociechy.. - Mi samej łzy napłynęły do oczu.
- Mamo musimy już jechać – odezwał się tata.
- Już, już. Chodź tu synku, niech Cię uściskam, Małgoniu, Ty też chodź. – uściskała każdego po kolei. – jedźcie już. – otarła łzy – przyjeżdżajcie kiedy tylko będziecie mogli. Tak Adasiu? Nową babcię będzie odwiedzał, tak? – dziecko znów zaczęło się śmiać. Dziwny jest, tylko się śmieje…
Wsiedliśmy do auta. Długa droga do Warszawy,  na lotnisko.
***
- Monika! – wydarła mi się w ucho Gośka.
- Co jest? Co jest? – zapytałam zaspana.
- Lotnisko jest. Pośpiesz dupę. Wychodzimy!
Rozciągnęłam się, przetarłam oczy i otworzyłam drzwi. Brudna, szara Warszawa.. Witamy w Polsce.. Zamknęłam oczy i głęboko w płuca wciągnęłam powietrze. Jak dobrze, że już wracamy, jak dobrze…
„Samolot Warszawa Londyn odlatuje ze 20 minut.” Usłyszałam głos z megafonu.
Biegliśmy na odprawę. Niewiele brakowało a spóźnilibyśmy się spóźnić. Zajęliśmy miejsca w samolocie. Usiadłam pomiędzy Adasiem a Gośką i próbowałam zasnąć, wczorajsze wydarzenia nie dawały mi spokoju, a tylko sen pozwalał na ich zapomnienie.
- Mo.. Mo…Monika.. – zaczęła Pilska.
- E?
- Nie ten… no…
- Mogłabyś się wysłowić?
- Za nami – szepnęła. Odwróciłam się, a za nami obok mojego taty siedział… TOM.
- Udawaj, że go nie zauważyłaś, może pomyśli, że nie lecimy tym samolotem czy coś..
- Nie no wcale! Siedzimy przed nim, Twój tata obok niego, ale w życiu nie lecimy tym samym lotem, a gdzie tam.. – histeryzowała.
- Daj spokój. – zamknęłam oczy. Miałam większe problemy.. o wiele większe.
***
- Nie dotykaj mnie! Rozumiesz! Nie dotykaj! Skończyłam z Tobą – płakała Gośka. Ah, czyli jednak nas zauważył. Spojrzałam na przyjaciółkę, która kłóciła się z Tomem na środku samolotu. Boże jaki wstyd. Schowałam się głębiej w bluzę i udawałam, że ich nie znam.
Po chwili przyszła „załoga” i ochrona.
- Proszę państwa! Proszę o spokój! Mimo wszystko znajdujemy się w miejscu publicznym! – zaczął wysoki ochroniarz.
- Co się pan wtrącasz! A wypierdalaj! – wrzasnął na niego Tom.
Łohoho. Zaczyna się, matko jedyna, żeby tylko Adasia nie obudzili.
- Co pan powiedział?!
- No właśnie to! Nie wtrącaj się fagasie jeden, bo jak Ci kopa w tą tłustą dupę zasadzę, to Ci gówno mordą wyjdzie! – parsknęłam śmiechem do siebie. Co to za teksty.
- Czy pan wie kim ja jestem?! Pracuję w policji! Jestem na służbie! Za zniewagę funkcjonariusz na służbie grozi wysoki mandat! – bulwersował się mężczyzna.
- No i super, świetnie! Wlepiaj sobie ile chcesz! Mam pieniądze, tylko jak wrócę do domu, to Ci te pieniądze w mordę wsadzę, albo w dupę, to żaglówkę poudajesz! – pasażerowie zanosili się śmiechem. Darmowy kabaret…  Jedyną osobą, która się nie śmiała była Gośka. Rozpłakała się bardziej, usiadła z powrotem i wtuliła się w moje ramię.
- Małgosia.. – zaczął Parker, gdy na nią spojrzał.
- Kurwa! Wypierdalaj! Już wystarczająco dużo namieszałeś! – krzyknęłam.
- Monika! Co to za słownictwo?! – odezwał się tata.
- Tato… nie mam 5 lat!
Adaś obudził się. Zaczął płakać. Nie dziwię mu się, też miałam ochotę rozpłakać się jak on. To wszystko mnie przerasta. To nie skończy się dobrze..
___________
Siema, elo, cześć :D
mam dla was zaproszenie… :D
1-3 SIERPNIA ZAPRASZAM DO PŁOCKA NA HH FESTIVAL 2013! :D
będzie: Pezet, PIH, Bonson Matek, Solar Białas, Donguralesko, Wzgórze Ya-pa 3 , Sokół i Marysia Starosta, Fenomen, Onar , W.E.N.A, Te-tris, Bisz & B.O.K, Miuosh, Gruby Mielzky, Gedz, Małach & Rufuz, Braddu, 2sty, Mam na imię Aleksander, Bonez, Ematei, KGB, BIG A, Sportowiec SCH.
i prowadzi to: WUJEK SAMO ZŁO ;3
INNYMI SŁOWY: CHLANIE, ĆPANIE I RUCHANIE. taki tam suchar ;D
kimanie jest, bo na polu namiotowym, więc jak coś to wbijać :D
generalnie to się jaram, bo PEZET ;’)
w poniedziałek mam chlanie z nową klasą… Lol. Mam 3 ciacha: Maksa, Filipa i Kacpra. Jarajta się, bo Kacper idzie na Festival. zgon. xD
poza tym.. SINGIEL TW NAZYWA SIĘ WE OWN THE NIGHT. JAK SIĘ NAZYWA MÓJ BLOG?
wiecie jakie to uczucie? Normalnie boję się, że oni to czytają xD
dobra mordy kończę. :D kocham was, że hoho <3 do piątku :D

środa, 10 lipca 2013

Rozdział 46

-Boże Maciek, zabiłeś go! Co my teraz zrobimy? Przecież pójdziemy do więzienia. – krzyczałam, on milczał, patrzył przez siebie jakby w ogóle mnie nie słyszał.
-Trzeba go zakopać. – odpowiedział w końcu z miną seryjnego zabójcy.
-Co?! Zakopać?! Czy Ty zdajesz sobie sprawę co zrobiłeś?! Czy Ty zdajesz sobie sprawę, że to jest człowiek?! Chcesz go tak po prostu zakopać?!
-A mamy inne wyjście?! Musimy zrobić to jak najszybciej, dopóki nikt nas nie zauważył. – rozejrzał się nieufnie.
-Łopata.. potrzebna nam łopata. Idź szybko i przynieś. Ja zostanę i poszukam miejsca na wykopanie dołu.
- Co Ty gadasz? Łopata? Na co nam łopata?
- Jak to na co? Rękami dołu nie wykopiemy!
Roztrzęsiona pobiegłam do domu. To był najgorszy moment w całym moim życiu, a naprawdę wiele się wydarzyło.
W ciągu 5 minut wróciłam z powrotem na plażę. Podałam Maćkowi narzędzie, stanęłam przy drzewie, sprawdzałam czy nikt nie nadchodzi, a on kopał „grób”. Nie mogłam spojrzeć na ciało Ryśka. Krew była wszędzie. To stało się zbyt szybko. Gdy kończył pracę, usłyszałam warkot silnika.
- Samochód! Matko Boska! - chłopak szybko podbiegł do zwłok.
- Złap go za ręce, musimy go przenieść.
- Co?! Nie! Maciek, nie! Nie dotknę go! Tego nie było w umowie, tego nie było w umowie! – plotłam bezsensu.
- Zamknij się! Pamiętaj, że siedzimy w tym bagnie razem, gdy ktoś się o tym dowie to pójdziemy do więzienia na minimum 15 lat. Gdyby nie ja, to zgwałciłby Cię kilka razy, potem zabił i teraz Ty leżałabyś na jego miejscu! Złap go za te cholerne nogi i pomóż mi! - nie miałam wyboru, dotknęłam go i krzyknęłam.
- Nie mogę! Nie mogę! – rozpłakałam się i usiadłam na piasku, jak mała, bezbronna dziewczynka, która zgubiła się na plaży.
- Monika.. – dotknął mojej twarzy – proszę.. – spojrzałam w jego oczy, potem na rękę, którą mnie dotknął. Była cała we krwi, zapewne mój policzek teraz też mienił się na ten kolor.
Wstałam, zamknęłam oczy, chwyciłam ręce Sonka i marzyłam, żeby to był tylko sen, który zaraz się skończy.
-Błagam Cię, Maciek szybko! – łkałam - Ja już tu dłużej nie wytrzymam! -Wrzuciliśmy ciało do dołka, odwróciłam się, nie chciałam na to patrzeć.
Maciej szybko zakopał ciało.
-Monika, pamiętaj. Nic nie było, nic się nie stało. Byliśmy na spacerze, Ryśka nie widzieliśmy. Nie płacz już. Będzie dobrze.. – przytulił mnie, coraz bardziej brudząc krwią.
-Tak, wiem.
-Monika..
-Ja.. muszę, zapomnieć, to sen, prawda? Najlepiej będzie jak się już pójdę. – wyrwałam się z jego objęć i pobiegłam w stronę domu. Chciałam niezauważalnie wejść do środka, jednak nie udało mi się to. W korytarzu stała Gośka.
- O Boże! Co Ci się stało? Czemu jesteś cała we krwi?
-Maciek.. Ma..Maciek, potknął się i.. skaleczył.
- Aż tyle krwi? Dziwne..
- No przecież mówię jak było, nie irytuj mnie! – powiedziałam zbyt nerwowo - Przepraszam, jestem okropnie zmęczona. Pójdę do siebie - chciałam jak najszybciej zakończyć rozmowę.
Zamiast do pokoju, udałam się do łazienki, musiałam zmyć czerwoną maź ze swojego ciała i wyprać ubrania, żeby do jutra wyschły, przecież jutro wracam do domu.
Pod prysznicem doznałam przypływu miliona myśli. Nadal nie dochodziło do mnie to Maciek zabił Sonka, że on nie żyje.. Co teraz będzie? Przecież będą go szukać. A jeśli coś tam zostało albo ktoś na przykład odkryje ślady krwi? Niby wszystko było jak należy.. Co chwila dręczyły mnie jakieś pytania. Bałam się, okropnie się bałam. Może powinnam powiedzieć prawdę Gośce? Cholera jasna, co mnie podkusiło, żeby przyjeżdżać do tej pieprzonej Polski?!
Wróciłam do pokoju, szybko wpakowałam wszystko do walizek i położyłam się na łóżku, zamknęłam oczy, starałam się zasnąć, o niczym nie myśleć. Było strasznie cicho. Cisze przerwał szelest liści. Zupełnie tak, jakby ktoś chodził po ogródku pod moim oknem. Może to..Rysiek?! Schowałam się pod kołdrę i trzęsłam ze strachu. Dźwięki nie ustawały, ale z każdą sekundą stawały się coraz cichsze. Zasypiałam. Śniłam o cudownym, bezpiecznym powrocie do ukochanej Anglii.
____________
Siemanko : ) co tam, kto tam? :D co u was? :D
U mnie mega kolorowo w bombki, cnie :D
przyjęli mnie do jednej z najlepszych szkół w Płocku xD
mam ogarniętych chłopaków w klasie, normalnie jaram się jak dzika pochodnia w środku ciemnej puszczy, cnie :D
wgl… słucham sobie Olly Murs – Dear Darlin’ i mi się jakoś gimbaza przypomina i mi smutno, bo to się skończyło… z nikim z klasy już nie będę chodziła, ani do klasy ani do szkoły … tak trochę szkoda, niby idzie ze mną do szkoły przymułowa Kaśka z A i dziffffkarska Kala z C ale, bitch please..
z nimi albo bym Matką Teresą albo dziffką została, cnie xD
ostro z dupy, wgl Kaśka poszła na bio chema co klasy E, Kala na bio-fiz chyba do H a ja na uwaga rozwijam całą nazwę:
Klasa 1C z innowacyjnym rozszerzeniem z języka angielskiego oraz historii, wosu i drugiego wybranego języka :D w moim przypadku jest to włoski :D
mam przystojnego chłopaka w klasie :3 jarajta się ze mną :D z grzyfki jak Sykes i wiecie jak ma na imię? Maks! Max George i Nathan Sykes w jednym, mój Boże *_* hahahaha xD
Dobra koniec o mnie :D wiem, że jak czytacie o mnie te głupoty to troszkę się chociaż uśmiechacie do monitora, dlatego też chcę wam poprawiać humor, słoneczka <3
co do bloga, to może jeszcze w tym tygodniu coś dodam, tak sobie będę robiła jak kiedyś, tak raz w tygodniu dodawała :D
DZIĘKI ZA PONAD 15K WYŚWIETLEŃ!
dear anonim, sorrole morole, że się jeszcze nie odezwała, ale jak Boga kocham się odezwę :D jakoś tak się zebrać do kupki nie mogę :D

wgl... w te wakacje pewnie zakończę już bloga, serio jak teraz to piszę, to płaczę, bo was ostro polubiłam :D może bym zaczęła jakiegoś innego bloga, ale zaczynać to wszystko od początku to trochę bez sensu... dobra.. nie ważne :D na razie nie kończę i się widzimy w następnym, kocham was z całego serduszka <3 
Jessica Jess x
p.s jeżeli czyta to Berry <tut jej blog> to chciałam powiedzieć, że mam ostro podobną z charakteru <bynajmniej tak sądzę> koleżankę z nowej klasy jak ona xD Oda ma na imię, jest taka spoko, ze o jaaa, cały czas by chlała hahahahahah :D taki wgl lol z niej :D to wszystko, papatky. :D

sobota, 22 czerwca 2013

Rozdział 45



- Maciek, puszczaj! – śmiałam się. Ręce puściły.
- Cześć – powiedział nie Maciej, z oddechem smoka, walącego żubrówkę i popalającego Marlboro.
- Co Ty tu… robisz?
- No co… Przyszedłem do Ciebie, moja księżniczko – uśmiechnął się szeroko.
- Sorry, umówiłam się tu z kimś, miło byłoby gdybyś już sobie poszedł. – odwróciłam się na pięcie i odeszłam kawałek. Nagle poczułam dłoń na pośladku.
- Ale kochanie – zaczął Rysiek – ja tu jestem tylko dla Ciebie – zbliżył się do mnie na tyle, że dzieliły nas milimetry.
- Sorka men, walisz wódą i fajami – odsunęłam się.
Sonko złapał mnie za ramię, z kieszeni wyciągnął odświeżacz do ust. Psiknął sobie tym czymś w japę.
- No i co? Może teraz? Nie stójmy tak! Całujmy się! – krzyknął rozradowany.
- Ale, że serio? Nie no, to chyba jakieś kpiny są. Rysiek, idź do domu, ochłoń, wybacz, dzieci z tego nie będzie – uśmiechnęłam się szyderczo.
Uścisnął mnie za nadgarstki. Jak na kogoś pijanego, miał w sobie dużo siły. Chwycił moje ciało i dosłownie rzucił w pobliskie krzaki.
- Nie będzie z tego dzieci?! – darł się – no to jeszcze się przekonamy – zaczął rozpinać rozporek. Chciałam jak najszybciej się stamtąd ulotnić, ale byłam strasznie obolała po upadku, w dodatku Sonko uklęknął nade mną, ograniczając mi jakiekolwiek ruchy.
- Ratunku! – krzyczałam – Pomocy!
- Nikt Cię tu nie uratuje – śmiał się – trzeba się wcześniej zastanowić, zanim się zacznie mielić jęzorem. – zdjął spodnie i bieliznę.
Nie chciałam patrzeć na jego przyrodzenie, więc dalej krzyczałam o pomoc. Jego gacie od Calvina Kleina zostały między kolanami. Zaczął się do mnie dobierać. Trudno nie miał, bo miałam luźną sukienkę i majtki.
- Błagam, przestań! Pomocy! – nikt nie nadchodził, a ja byłam już pozbawiona dolnej części bielizny. Wierzgałam się jak tylko mogłam, aby tylko przedłużyć czas, w  którym mogło dojść do najgorszego.
- Co ja Ci takiego zrobiłam?!
- Wiesz co mi zrobiłaś, wyspiarska szmato?! Mnie się nie odrzuca! Mnie się kocha, ale skoro nie chcesz mnie kochać, to zdobędę Cię w inny sposób. – w tym momencie byłam gotowa go pokochać, tylko, żeby mnie nie skrzywdził. Wsunął swoją rękę pod moją sukienkę, dotknął mojej piersi, schylił się i wtopił spierzchnięte wargi w moje usta. Jedyne co mi zostało to przeciągać ten pocałunek jak najdłużej się dało.
Poczułam jego przyrodzenie na moim udzie, zrobiło mi się niedobrze.
Zamknęłam oczy i modliłam się. Tyle lat nie chodziłam do kościoła, a w takich okolicznościach przypomniałam sobie wszystkie modlitwy jakich kiedykolwiek się nauczyłam.
Nagle poczułam przygniatający ciężar ciała Ryśka. Nad nami stanął Maciek. Moje modły zostały wysłuchane w trybie natychmiastowym. Chłopak kopnął go w kość ogonową. Jęknął z bólu i zszedł ze mnie, leżał na piasku i starał się podnieść. Szybko wstałam, wciągnęłam bieliznę i usiadłam dalej, aby móc przyglądać się tej sytuacji z bezpiecznej odległości. Maciek kopał Ryśka po całym ciele, okropnie przy tym przeklinając. Schowałam twarz między kolanami, by nie słuchać jęków bólu i błagań o ratunek. Jeszcze chwilę ja leżałam obok, robiłam to samo, on był wobec tego obojętny, ja też chciałam być taka wobec niego, bynajmniej starałam się ze wszystkich sił
Po chwili wszystko ucichło. Spojrzałam na Sonka. Leżał cały we krwi. Wszystko miał zmiażdżone, dosłownie wszystko, zaczynając na twarzy kończąc na genitaliach, wyglądał jak z horroru.
Podeszłam do niego, dotknęłam tętnicy, przyłożyłam ucho do piersi.
- Zabiłeś go…
_____________________________________________
siema. :D
jak tam? :D ja pierdziele, sorry, że wcześniej nie dodałam, ale tak wyszło :D
dear anonim! Odezwij się do mnie pod tym rozdziałem i podaj gg, bo zgadłeś anonimie, że to Rysiek, a nagroda czeka :D
co to wycieczki, na której byłam to wróciłam chora i o jaaa xD
miałyśmy alkokoko i się założyłam z dziewczynami, że nie wypije na raz całej szklanki wódki Hahaha. Ludzie. Wypiłam.
PIJCIE! ŚWIAT JEST WTEDY PIĘKNIEJSZY!
jak macie ochotę się ze mną napić to piszcie ahahahah xD ja zawsze w tych sprawach mam czas :D
  Szalona.♥ nie dodam zdj jak mówiłaś, bo są za bardzo przypałowe ;3 np. w kabinie prysznicowej.
taa gimbaza szaleje.
ale kochani, od września liceum! :D i jak to moja mama ostatnio mi powiedziała i się zacznie: chłopaki, sex, alkohol, narkotyki xD
hahahaha tiaa.. zwłaszcza, że liceum 40km od domu i będę na internacie, czujecie ten dreszczyk emocji? :D wtedy wpadajcie do mnie codziennie! :D Płock wita! :D
dobra koniec o mnie, w następnym rozdziale Monika już wróci do chałupy i w końcu będzie coś o Nathanie, stęskniłam się już za rozdziałami z nim :D
ahhh ;3 słyszeliście The Wanted – drunk on love ? Ja pierdziele jak dla mnie HIT WAKACJI! ;D
szszszkoda, ze nie było 7 kom tylko 6 ale spoko :D
i tak was kocham :D do następnego :D
tym razem tez moze być 6 kom ale miło by było gdyby było 7 xD if you know what i mean :D
p.s znów szaleję na punkcie Nathana :D hahahahahahhha. kocham go. jak chceta jarajta się ze mną xD hahahahaha xD kocham was mocno < 3
 
Jessica Jess x