- O cholera – powiedziała – krew mi leci.
- Żyjemy? Ufff.. Co za debil stoi na środku drogi?! – zdenerwowana Pilska szybko wyszła z auta i zmierzała ku niedoszłemu samobójcy.
- Ty popieprzony frajerze!.... Nathan?! Co tu robisz?! Człowieku, oszalałeś?! Mogłeś tu zginąć! Złaź mi z tej drogi! – Nath patrzył na Gośkę jak na kosmitkę. Był kompletnie pijany, ledwo co trzymał się na nogach, w dodatku w ręce trzymał butelkę z alkoholem.
- Hahahahah. – zaśmiał się bez powodu. Z samochodu wyłoniła się Szumska.
- Boooże Gośka, daj mi apteczkę, bo się wykrwawię. Chwila. Co tu się dzieje?! Dzwoń po karetkę, ze mną na serio jest źle.. Widzę pijanego Sykesa stojącego na środku drogi – krzyknęła przerażona
- Oooooooo – chłopak zatoczył kółko wokół własnej osi – Monika! Cześć kochanie – pisnął szczęśliwy w jej kierunku.
- Że co, kto proszę?! Jakie kochanie?! – oburzyła się – Co Ty wyprawiasz?!
- Stwierdziłem, że skoro dziewczyna, którą kocham nie chce mnie i spotyka się z tym… jenyyy… jak mu tam… kurde… pamiętałem… o wiem! Tomlinsonem to se postoje i poczekam na życzliwy samochód. – Monika nie wierzyła w to co słyszy, którą on co? Kocha? Że ją? A ta blondi w sklepie? Całował się z nią a teraz krzyczy na ulicy, że kocha?
- Jesteś pijany! Wracaj do domu! Boże, co ja gadam, przecież Ty w tym stanie nie wrócisz. Kurde samochody jadą, a Ty przypał siejesz… Gośka! Chodź go odwieziemy, nie zostawię go tu w tym stanie, on pewnie nawet… - spojrzała na Sykesa, który ze ‘zmęczenia’ opadł tyłkiem na drogę - …nawet nie wie gdzie jest.
- Taaa? Ciekawe jak go wciągniemy… Dobra dawaj szybko póki nic nie jedzie!
No cóż… nie było to proste. Chłopak siedział na asfalcie jakby był przyklejony super mocnym klejem. W dodatku śmiał się głupkowato i oglądał we wszystkie strony jak małe dziecko.
- Nie! Boże, Monika! Nie! Nie dam rady. Niech go rozjadą, trudno…
- Co?! Nie ma mowy! Nath, – zwróciła się do niego – Nath proszę.. – przykucnęła i patrzyła w jego ‘przepite’ oczy – przecież nie mogę Cię tu tak zostawić, rozumiesz? Nie teraz, nie po tym wszystkim. Podnieś się …proszę.. – podała mu rękę. On mocno ją uścisnął i nagle tajemnicze moce przytwierdzające go do podłoża zniknęły. Wstał. Co prawda gibał się na wszystkie możliwe strony, ale ważne było, że już stał. Gośka wzięła go pod ramię i razem z Moniką zaciągnęły go na tylne siedzenie Porsche. Pilska ruszyła w stronę domu BabyNatha. W czasie drogi wielokrotnie śmiał się, płakał, próbował uciec z samochodu i wyznawał Szumskiej miłość. Ona przykleiła sobie plaster na obolałą skroń i musiała znosić jego obecność przez 15 minut jazdy. Gdyby nie to, że jechały, że zdążyły się zatrzymać, że go zgarnęły w tej drogi gotów był tam zginął. Zanim dojechały pod jego dom, zdążył zasnąć, Miśka patrzyła na niego jak w obrazek. Tak słodko wyglądał. Gośka bardzo gwałtownie zahamowała, do tego stopnia, że Nathan spadł na podłoże auta, mimo to dalej drzemał.
- Haaaaalooo! Wysiadka! – Małgosia wymachiwała rękoma przez nim, ale na niewiele to się zdało.
- Oooo, tak, bardzo ciekawe jak wysiądzie.. Hmm.. może wyfrunie przez dach? – ironizowała Szumska – Gośka, opanuj. On ledwo siedzi… właściwie leży. Dzwoń po chłopaków, niech go holują. – Pilska zadzwoniła do Toma. Za chwilę cała czwórka przybyła na pomoc przyjacielowi.
- O mój Boże! Co za stan Sykesa – krzyknął Max – panowie, robimy pamiątkowe zdjęcia! Potem mu się pokaże.. albo i nie… wstawiamy na tt!! – chłopcy wyciągnęli telefony i zaczęli pstrykać fotki niczym najlepsi fotografowie.
- Świnie! Nie wstawiać tego nigdzie, bo was zabiję! Obiecuję – bulwersowała się Monika – Lepiej go obudźcie, nie będę tu stała wieczność.
- No właśnie – zawtórowała Gośka – kuchnia poszła z dymem i miałam zamiar kupić do niej meble, ale niestety przez waszego przyjaciela nie kupię, bo sklepy już pozamykane. Mało tego! Byśmy przez niego zginęły! Stał na środku drogi i czekał, aż ktoś go przejedzie. Coś tam się seflunił, że coś kocha, ale nie ogarnęłam tematu… A wy! Co z was za przyjaciele?! Czemu pozwoliliście mu wyjść w takim stanie?! Tom, jak mogłeś?!
- Ej, ej! To nie nasza wina. Film oglądaliśmy, a myśleliśmy, że tak się schlał, że śpi, a tu surprise i o. Nie ma go. A zresztą to wina Moniki! Gdyby nie obściskiwała się z Louisem, to by się nie spił! – tłumaczył kolegów Parker.
- Louis to mój przyjaciel! Zresztą, nie jestem dziewczyną Natha i mogę się.. jak Ty to powiedziałeś, ‘obściskiwać się’ z kim chcę i kiedy chcę i wam nic do tego! Śledzicie mnie czy coś?
- Nawet nie wiesz jak go zraniłaś! Czy tego chcesz, czy nie on Cię kocha! Jak Cię zobaczył z tym palantem, to myśleliśmy, że mu dowali w japę. Niby jego stały tekst to, to, że historia zamknięta, ale nie oszukujmy się .. to widać, że on bez Ciebie żyć nie może, a Ty… eh.. – po tych słowach Monika zaniemówiła i wróciła do auta.
- Dobra, koniec przedstawienia. Wzruszyłam się, serio. Tom, zabierz swojego przyjaciele i więcej nie pij, bo widzę, że też coś już dziobnąłeś, jutro porozmawiamy. – powiedziała Gośka i również wsiadła do samochodu. Monika siedziała na fotelu obok kierowcy, ze słuchawkami w uszach. Nagle Pilska wybuchnęła gromkim śmiechem
- Hahahahahahhahaha, śmiesznie wyglądasz z tym plastrem hahahahah, ślady po krwi na pół twarzy Hahaha jakbym Cię pobiła hahahahah.
- Ej! Ty lepiej pilnuj drogi, a nie się śmiejesz z pokrzywdzonej przez los Moniki Szumskiej!
- Okej. Wdech, wydech, wdech, wydech, Małgorzato, uspokój się! Nie możesz śmiać się z Moniczki.
- Sądzę, że masz problemy psychiczne…
- Kto ma problemy, ten ma. Twój problem to wielmożny pan alkoholik Nathan Sykes. Co zamierzasz?
- Nie wiem. Nic do niego nie czuję.
- Ta jasne, za długo Cię znam. Mnie nie oszukasz.
- Nie chce mi się o tym gadać, kurde czemu to ja zawsze mam problemy? Nath to nic.. Muszę mamę przeprosić. Powinnam to zrobić od razu, ale ona też nie była święta, mimo to w końcu przeze mnie ta kłótnia.
- No niby tak.. – rozmowę dziewczyn przerwał telefon. Na wyświetlaczu Moniki wyświetlił się numer Louisa.
- Hallo? Cześć Lou!
- Hej Moni… Miśka! Dzwonię zapytać czy Gośka żyje i czy w ogóle wszystko ok.?
- Taa cała i zdrowa. Co prawda spaliła pół kuchni, bo jej się naleśników zachciało, ale z nią na ciele wszystko ok., a na umyśle.. lepiej nie mówić.. – Pilska posłała jej karcące spojrzenie – Z tego wszystkiego zapomniałam Ci podziękować za mile spędzony wieczór. Było naprawdę super. No może film nie do końca, ale potem było bardzo miło. Cieszę się, że możemy zostać przyjaciółmi.
- Najlepszymi przyjaciółmi, mam rozumieć? A teraz chciałbym was. Ciebie i Gośką, zaprosić na imprezę, którą organizujemy z chłopakami. Nie będzie to jakieś mega pochlaj party, my i paru naszych przyjaciół, byłoby miło, gdybyście znalazły dla nas czas.
- A jak powiem, ze nie możemy to będziesz zły?
- Tak, będę. No ale czemu nie? Impreza w sobotę o 18, więc why not?
- No bo… na razie chcę dać na luz z imprezowaniem i..
- Ale ja mogę! – wydarła się Gośka.
- Hahahahah. Ooo Gośka może? To zapraszamy!
- Także tak.. jak coś to tylko Małgosia – rzekła Monika – musze kończyć.
- No to do następnego spotkania, mam nadzieję.
- Do następnego. Ucałuj ode mnie chłopaków.
- Mam ich pocałować… Fuuuuuuuuuu! Nie! O łeeeeee.
- Hahaha. No to będę musiała sama to kiedyś zrobić, a i podziękuj Hazzie za podwózkę. Kończę. Pa.
- Okej. Pa.
Gośka zaparkowała samochód przed blokiem i obydwie weszły do mieszkania. Wszędzie było czuć spaleniznę.
- Aale śmierdzi, otwórz okno – powiedziała Szumska.
- No ciekawe, które. Już wszystkie otwarte.
Dziewczyny wykąpały się, przebrały w piżamy i po męczącym dniu udały do łóżek, po czym natychmiastowo zasnęły. Nagle natrętnie zaczął dzwonić domofon. Przyjaciółki zerwały się na równe nogi i pobiegły do korytarz.
- Kto to? Gośka, zapraszałaś kogoś? – zapytała przerażona Monika Jest … 15 po 2. Nie mów, ze jakąś imprezę rozkręcasz..
- Nieee, nikogo nie zapraszałam. Zupełnie nie wiem kto to. Boże jak on cały czas trzyma rękę na domofonie… Weź odbierz.. Boję się.. Może to złodzieje.. Albo lepiej zgaśmy światło i udawajmy, że nas niema.
- Od kiedy złodzieje dzwonią domofonem?
- Od dzisiaj i to do mnie, do mojego domu, dowiedzieli się, że był pożar i sobie o mnie przypomnieli.. To koniec…
______________________________________
Hej mordy ;D najpierw trochę z ogłoszeń organizacyjnych ;)
mam prośbę do was
NIE REKLAMUJCIE SWOICH BLOGÓW W KOMENTARZACH!!
- Co?! Nie ma mowy! Nath, – zwróciła się do niego – Nath proszę.. – przykucnęła i patrzyła w jego ‘przepite’ oczy – przecież nie mogę Cię tu tak zostawić, rozumiesz? Nie teraz, nie po tym wszystkim. Podnieś się …proszę.. – podała mu rękę. On mocno ją uścisnął i nagle tajemnicze moce przytwierdzające go do podłoża zniknęły. Wstał. Co prawda gibał się na wszystkie możliwe strony, ale ważne było, że już stał. Gośka wzięła go pod ramię i razem z Moniką zaciągnęły go na tylne siedzenie Porsche. Pilska ruszyła w stronę domu BabyNatha. W czasie drogi wielokrotnie śmiał się, płakał, próbował uciec z samochodu i wyznawał Szumskiej miłość. Ona przykleiła sobie plaster na obolałą skroń i musiała znosić jego obecność przez 15 minut jazdy. Gdyby nie to, że jechały, że zdążyły się zatrzymać, że go zgarnęły w tej drogi gotów był tam zginął. Zanim dojechały pod jego dom, zdążył zasnąć, Miśka patrzyła na niego jak w obrazek. Tak słodko wyglądał. Gośka bardzo gwałtownie zahamowała, do tego stopnia, że Nathan spadł na podłoże auta, mimo to dalej drzemał.
- Haaaaalooo! Wysiadka! – Małgosia wymachiwała rękoma przez nim, ale na niewiele to się zdało.
- Oooo, tak, bardzo ciekawe jak wysiądzie.. Hmm.. może wyfrunie przez dach? – ironizowała Szumska – Gośka, opanuj. On ledwo siedzi… właściwie leży. Dzwoń po chłopaków, niech go holują. – Pilska zadzwoniła do Toma. Za chwilę cała czwórka przybyła na pomoc przyjacielowi.
- O mój Boże! Co za stan Sykesa – krzyknął Max – panowie, robimy pamiątkowe zdjęcia! Potem mu się pokaże.. albo i nie… wstawiamy na tt!! – chłopcy wyciągnęli telefony i zaczęli pstrykać fotki niczym najlepsi fotografowie.
- Świnie! Nie wstawiać tego nigdzie, bo was zabiję! Obiecuję – bulwersowała się Monika – Lepiej go obudźcie, nie będę tu stała wieczność.
- No właśnie – zawtórowała Gośka – kuchnia poszła z dymem i miałam zamiar kupić do niej meble, ale niestety przez waszego przyjaciela nie kupię, bo sklepy już pozamykane. Mało tego! Byśmy przez niego zginęły! Stał na środku drogi i czekał, aż ktoś go przejedzie. Coś tam się seflunił, że coś kocha, ale nie ogarnęłam tematu… A wy! Co z was za przyjaciele?! Czemu pozwoliliście mu wyjść w takim stanie?! Tom, jak mogłeś?!
- Ej, ej! To nie nasza wina. Film oglądaliśmy, a myśleliśmy, że tak się schlał, że śpi, a tu surprise i o. Nie ma go. A zresztą to wina Moniki! Gdyby nie obściskiwała się z Louisem, to by się nie spił! – tłumaczył kolegów Parker.
- Louis to mój przyjaciel! Zresztą, nie jestem dziewczyną Natha i mogę się.. jak Ty to powiedziałeś, ‘obściskiwać się’ z kim chcę i kiedy chcę i wam nic do tego! Śledzicie mnie czy coś?
- Nawet nie wiesz jak go zraniłaś! Czy tego chcesz, czy nie on Cię kocha! Jak Cię zobaczył z tym palantem, to myśleliśmy, że mu dowali w japę. Niby jego stały tekst to, to, że historia zamknięta, ale nie oszukujmy się .. to widać, że on bez Ciebie żyć nie może, a Ty… eh.. – po tych słowach Monika zaniemówiła i wróciła do auta.
- Dobra, koniec przedstawienia. Wzruszyłam się, serio. Tom, zabierz swojego przyjaciele i więcej nie pij, bo widzę, że też coś już dziobnąłeś, jutro porozmawiamy. – powiedziała Gośka i również wsiadła do samochodu. Monika siedziała na fotelu obok kierowcy, ze słuchawkami w uszach. Nagle Pilska wybuchnęła gromkim śmiechem
- Hahahahahahhahaha, śmiesznie wyglądasz z tym plastrem hahahahah, ślady po krwi na pół twarzy Hahaha jakbym Cię pobiła hahahahah.
- Ej! Ty lepiej pilnuj drogi, a nie się śmiejesz z pokrzywdzonej przez los Moniki Szumskiej!
- Okej. Wdech, wydech, wdech, wydech, Małgorzato, uspokój się! Nie możesz śmiać się z Moniczki.
- Sądzę, że masz problemy psychiczne…
- Kto ma problemy, ten ma. Twój problem to wielmożny pan alkoholik Nathan Sykes. Co zamierzasz?
- Nie wiem. Nic do niego nie czuję.
- Ta jasne, za długo Cię znam. Mnie nie oszukasz.
- Nie chce mi się o tym gadać, kurde czemu to ja zawsze mam problemy? Nath to nic.. Muszę mamę przeprosić. Powinnam to zrobić od razu, ale ona też nie była święta, mimo to w końcu przeze mnie ta kłótnia.
- No niby tak.. – rozmowę dziewczyn przerwał telefon. Na wyświetlaczu Moniki wyświetlił się numer Louisa.
- Hallo? Cześć Lou!
- Hej Moni… Miśka! Dzwonię zapytać czy Gośka żyje i czy w ogóle wszystko ok.?
- Taa cała i zdrowa. Co prawda spaliła pół kuchni, bo jej się naleśników zachciało, ale z nią na ciele wszystko ok., a na umyśle.. lepiej nie mówić.. – Pilska posłała jej karcące spojrzenie – Z tego wszystkiego zapomniałam Ci podziękować za mile spędzony wieczór. Było naprawdę super. No może film nie do końca, ale potem było bardzo miło. Cieszę się, że możemy zostać przyjaciółmi.
- Najlepszymi przyjaciółmi, mam rozumieć? A teraz chciałbym was. Ciebie i Gośką, zaprosić na imprezę, którą organizujemy z chłopakami. Nie będzie to jakieś mega pochlaj party, my i paru naszych przyjaciół, byłoby miło, gdybyście znalazły dla nas czas.
- A jak powiem, ze nie możemy to będziesz zły?
- Tak, będę. No ale czemu nie? Impreza w sobotę o 18, więc why not?
- No bo… na razie chcę dać na luz z imprezowaniem i..
- Ale ja mogę! – wydarła się Gośka.
- Hahahahah. Ooo Gośka może? To zapraszamy!
- Także tak.. jak coś to tylko Małgosia – rzekła Monika – musze kończyć.
- No to do następnego spotkania, mam nadzieję.
- Do następnego. Ucałuj ode mnie chłopaków.
- Mam ich pocałować… Fuuuuuuuuuu! Nie! O łeeeeee.
- Hahaha. No to będę musiała sama to kiedyś zrobić, a i podziękuj Hazzie za podwózkę. Kończę. Pa.
- Okej. Pa.
Gośka zaparkowała samochód przed blokiem i obydwie weszły do mieszkania. Wszędzie było czuć spaleniznę.
- Aale śmierdzi, otwórz okno – powiedziała Szumska.
- No ciekawe, które. Już wszystkie otwarte.
Dziewczyny wykąpały się, przebrały w piżamy i po męczącym dniu udały do łóżek, po czym natychmiastowo zasnęły. Nagle natrętnie zaczął dzwonić domofon. Przyjaciółki zerwały się na równe nogi i pobiegły do korytarz.
- Kto to? Gośka, zapraszałaś kogoś? – zapytała przerażona Monika Jest … 15 po 2. Nie mów, ze jakąś imprezę rozkręcasz..
- Nieee, nikogo nie zapraszałam. Zupełnie nie wiem kto to. Boże jak on cały czas trzyma rękę na domofonie… Weź odbierz.. Boję się.. Może to złodzieje.. Albo lepiej zgaśmy światło i udawajmy, że nas niema.
- Od kiedy złodzieje dzwonią domofonem?
- Od dzisiaj i to do mnie, do mojego domu, dowiedzieli się, że był pożar i sobie o mnie przypomnieli.. To koniec…
______________________________________
Hej mordy ;D najpierw trochę z ogłoszeń organizacyjnych ;)
mam prośbę do was
NIE REKLAMUJCIE SWOICH BLOGÓW W KOMENTARZACH!!
na prawdę to już delikatna przesada, żeby wchodzić na czyjś profil i pisać o tym, że się założyło nowego bloga. wystarczy dodać link albo skomentować cokolwiek,a dla mnie jest to równoznaczne z tym, że na pewno wasz blog odwiedzę, więc tyle w tym temacie ;)
a no i znów dzięki wielkie za 2553 wejścia, 30 obserwatorów i za komentarze pod ostatnim postem od:
i anonimowej Ann ;D
buziaki Jessica Jess ;D
Jestes zajebista jak twoj blog!!Dodawaj szybko next bo czekam z niecierpliwoscia♥ ->
OdpowiedzUsuńAaaaa dedyk :D
OdpowiedzUsuńZacierza mam...
Piany zakochany Nath, spalona kuchnia, i jakieś tajemnicze telefony znaczy tajemniczy domofon
Ty to masz głowe :D Jak pisałam o telefo... domofonie to przyszedł mi do głowy horror. Ten co gościu dzwoni i mówi za ile dni zginiesz. :P Hahaha
Super rozdział :)
Jesteś genialna
Zapraszam do mnie bo dodałam nowy rozdział :) Mam nadzieje, że wpadniesz
no, nareszcie nadrobiłam ;D
OdpowiedzUsuńprzepraszam za brak komentarzy, ale to z braku czasu -.-
ale opowiadanie MEEEGAAA!! XD
już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału ;)
tak ! ahahhahahahahhahahhahahhahahahhaha. :D
OdpowiedzUsuńkurwa, dlaczego to mnie tak śmieszy? Jesteś cudowna! :D
Sykes jaki alkoholik, a zarazem romantyk. :D
loooool.
Weź nie urywaj w takich momentach bo ja umieram zawsze jak są te walone '...' na końcu!
Szybciutko nn. <3
btw. ja ZAWSZE skomentuje Twój blog, ever! C:
Hehe, to ja dziękuję ;) Jak Cię denerwuje ciągłe dawanie w komentarzach tylko reklamy blogów, to zrób zakładkę SPAM, przydaje się ;) Rozdział jest genialny, po prostu cudo ;)
OdpowiedzUsuńKocham<3
Świetny. ;xx
OdpowiedzUsuńNathan alkoholik, no wiesz co ? Ale mi to tam pasuje xD
Jest ciekawiej. Rozdział jest boski, czekam na kolejny. Weny ♥
genialny ;]
OdpowiedzUsuńhaha Nath alkoholik xD
nie no świetny ;P
dawaj nexta szybko <3
ah świetny rozdział, ty wiesz, że ja takie uwielbiam!
OdpowiedzUsuńbońciu, nie no czytam go jeszcze raz, tak mi się spodobał!
weny!
dziękuję za dedyk ;p
Cudowny rozdział :DD
OdpowiedzUsuńDziękuje za dedyk.
Czekam na nn :))