- Do zobaczenia! – rozłączył się. No dziękuję mu bardzo, nic się nie
dowiedziałam.. co za człowiek, ale ja mu się odwdzięczę, będzie coś chciał..
Dobra, teraz muszę coś zrobić z tymi ludźmi przed oknem… Hmm..
- Gośka, może ja dzisiaj pójdę do sklepu, co? – zapytałam.
- Zwariowałaś! Ci ludzie Cię zjedzą! Oni tam są z dyktafonami, aparatami, zjedzą Cię żywcem – panikowała.
- Spoko, że tak zacytuję reklamę ‘najlepszą obroną jest atak!’ – przyjaciółka spojrzała na mnie jak na kretynkę, a ja po prostu podniosłam się z łóżka i zaczęłam szukać odpowiednich ubrań. Po chwili byłam już gotowa – czarna miniówka, bluzka na ramiączka, tego samego koloru buty na obcasie i mocny makijaż, włosy rozpuściłam i z okularów przeciwsłonecznych zrobiłam opaskę podtrzymującą moją długą grzywkę.
- Ej, słońce nie świeci, na deszcz się zbiera, chłodno jest. Byś się ubrała. – mówiła Gośka.
- Od teraz jestem gwiazdą. Gwiazdom jest gorąco, nie potrzebują nic do ubrania, a okulary to tylko dla picu. Patrz za okno, jak ten gościu za żaluzją stara się coś zobaczyć, może mu otworzę? – zapytałam. Boże kochany, co ja wyprawiam…
- Nie! Już lepiej idź do tego sklepu. – tak też zrobiłam. Zjechałam windą na parter, zaczerpnęłam powietrza i wyszłam na zewnątrz. Pierwszym co poczułam, wcale nie był błysk fleszy, tylko zimny podmuch wiatru. Było mi cholernie zimno, ale zachowałam pokerową twarz. Zza drzwi wyskoczyło kilkoro fotografów i reporterów z dyktafonami, a jeden z nich nawet z kamerą.
- Proszę pani! Proszę pani! Niech pani zaczeka! – przekrzykiwali się. Na początku miałam iść i się nie zatrzymywać, ale uznałam, że jak gwiazdorzyć to po całości. Ustałam.
- Tak, słucham? Przepraszam, zamyśliłam się – tłumaczyłam. Spojrzeli na mnie jak na chorą, ale po chwili usłyszałam pytania.
- Czy to prawda, że jest pani w związku z Nathanem Sykesem? – zapytał pierwszy
- Jak pani się właściwie nazywa? – i kolejny
- Ile pani ma lat? – i jeszcze jeden
- Jak się poznaliście? – ostatni.
- To po kolei – nabrałam powietrza i spojrzałam gościowi trzymającemu kamerę prosto w obiektyw – nie, nie jestem w związku z Nathanem, nawet dobrze go nie znam, przyczepił się do mnie na jeden z imprez, rozumiem, że wielu się mogę podobać, ale on naprawdę przesadza. Jestem Monika, mam 18 lat i jak już mówiłam poznaliśmy się na imprezie. I ostatnia prośba, proszę zabrać tych ludzi z pod moich okien, bo nie czuję się komfortowo. Dziękuję. – odeszłam. Kurde, co ja najlepszego zrobiłam?! Co ja powiedziałam?! Jak mogłam coś takiego powiedzieć? Tak oczernić Nathana… o ja pierdole, dojebałam do pieca teraz. Może się nie dowie… Całą drogę do piekarni trzęsłam się z zimna i z nerwów. Nie mogłam sobie darować tego, że mam aż tak bujną wyobraźnię.
Kiedy wróciłam do domu, nadal roztrzęsiona zaczęłam się rozbierać. W samej bieliźnie usiadłam na fotelu i zaczęłam płakać. Gośka , gdy to zobaczyła pobiegła po leki, wystraszyła się pewnie, że znów zemdleję. Popiłam proszki wodą ciągle łkając.
- Co się stało? – zapytała Pilska.
- Bo ja… bo ja.. nakłamałam tym reporterom, że … - nie potrafiłam dokończyć.
- Nie płacz, proszę Cię, nie płacz! Słyszysz, kurde Ty niemal codziennie płaczesz! Wykończysz się dziewczyno! – i o to chodzi.. muszę się wykończyć.. albo nie. Przez chwilę jeszcze płakałam w końcu wstałam i zaczęłam krążyć po domu odsłaniając wszystkie żaluzje. Za żadną nie było już paparazzi. Pilska chodziła za mną krok w krok. W końcu zatrzymałam się i patrzyłam w przestrzeń.
- Czy Ty mi możesz powiedzieć, co Ci jest?! – krzyknęła przyjaciółka.
- Jestem taka pojebana, że sobie nie wyobrażasz. Powiedziałam tych szmatom, to co pozwoliło mi oczyścić się z jakichkolwiek powiązań z Nathanem, że to on za mną lata i takie tam.. wiesz co to znaczy? Że Nathan mnie znienawidzi.. To koniec historii Moniki i Nathana, wiesz? Koniec! Definitywny! Czy to się komuś podoba czy nie! Zgniję w piekle, zgniję w piekle za te kłamstwa.
- Co?! Jak to im powiedziałaś?! Jak mogłaś?! Przecież Nathan…
- Tak, wiem, że mnie kocha! przecież wiem… - usiadłam na łóżku - to wyszło tak samo…
- Nie przejmuj się, ej! Przecież jak powiesz Nathanowi jak to było to Ci to wszystko wybaczy. – uśmiechnęła się.
- Myślisz? – zapytałam pełna nadziei.
- Jestem tego pewna – objęła mnie ramieniem – damy radę! Ubieraj się. Wiesz, że już po 11 jest? Tyle czasu się wlokłaś do tej piekarni, a jeszcze dzisiaj Louis tu przychodzi i Tom wraca!
- Co? – pociągnęłam nosem – jak to Tom wraca? To znaczy wiem ale… chyba nie przyjdzie tu? Przecież.. oni.. się.. pozabijają! – krzyknęłam jej w twarz.
- Nie krzycz! Ja idę do chłopaków. A Ty idź gotuj… kolację dla Tomlinsona, bo rosołu mu nie dam o nie!
- Pff, wsadź se w majty ten rosół. Zrobię… Pizzę! A Ty mi pomożesz!
- Tylko może najpierw się ubierz, bo w tej bieliźnie… - fakt, nawet nie zauważyłam, że jestem prawie naga.
4 godziny później.
Pizza wyrosła, jak trzeba. Teraz tylko się ogarnąć i czekać na Louisa. To co zobaczyłam w lustrze było przerażające. Nawet nie wiedziałam, że tak bardzo się rozmazałam płacząc. Po tylu godzinach już mi nawet przeszło załamanie, trudno, zrobiłam to pod wpływem impulsu. Pewnie jutro o tym co powiedziała dowie się cały świat, ale co poradzę, za późno, żeby już coś zmienić. Przebrałam się w pierwsze co znalazłam w szafie, ale wyszło to bardzo efektownie. Nim się obejrzałam było już po 16. Lekko podkreśliłam oczy i rozsiadłam się na kanapie.
- Wychodzę! – rzuciła przy drzwiach Małgosia.
- Poczekaj! – krzyknęłam za nią – słuchaj.. nic nie mów Nathanowi – powiedziałam podchodząc do niej – niech na razie nic nie wie, okej?
- No dobrze, jak sobie życzysz. Nie będę się wtrącała. Telefon miej przy sobie, czy coś… Idę, bo się spóźnię. Kocham Cię. Pa. - poszła.
Gdzie jest moja komórka? Od rana jej nie widziałam, pewnie pod poduszką. Udałam się po nią, a tam surprise 6 wiadomości i kolejna niespodzianka 4 od Nathana, po jednej od Toma i Louisa.
„No właśnie się dowiedziałem.. Dlaczego mi nie powiedziałaś? Będę tęsknił.”
Też będę tęskniła Nathanie Jamesie Sykes.
„Co to za akcja pod waszym blokiem była?”
„Widziałaś, znów nasze zdjęcia w necie… co to ma być? Nigdy się nie odczepią…”
Oj nawet nie wiesz jak szybko się odczepią..
„Czemu nie odpisujesz? Obraziłaś się?”
Gorzej niż z dzieckiem… naprawdę gorzej. Także co ja mu mam odpisać…
„Haha, będziesz tęsknił? Zobaczymy jak długo ;) widziałam, ale już ich nie ma , bo Louis..”
Wróć! Nie napiszę, ‘bo Louis’, oni się nienawidzą, nie mogę tego zrobić.
„Haha, będziesz tęsknił? Zobaczymy jak długo ;) widziałam, ale już ich nie ma. Przepraszam, że nie odpisywałam, ale jakoś tak wyszło, że czasu nie miałam, mam nadzieję, że mi wybaczysz.”
Uff obyło się bez ofiar. Co tu Tom napisał..
„Aaaa gupia, gupia, gupia,gupia, wyczuwam Twoją babcię! To co kiedy jedziemy, paskudztwo Ty moje?! :D Już nie mogę się doczekać.”
Boże.. Jak ta Gośka z tym chłopem wytrzymuje.. przecież on ma problemy psychiczne…
„Z czego Ty się tak cieszysz? Nie wiem czy wiesz, ale moja babcia mieszka na wsi. Będziesz karmił kury i doił codziennie 30 krów. Ręcznie! Będziesz co rano i co wieczór przez tydzień ciągnął krowy za cycki. Nadal się cieszysz? ;)”
Jestem okrutna, wiem. Jestem najokrutniejszym babsztylem jakiego znam. A nie sorry, jestem zaraz po mojej matce. Dobra jeszcze Tomlinson.
„Nadchodzę!”
No jedyny człowiek piszący krótko, zwięźle i na temat. Już miałam mu odpisać, gdy poczułam czyjąś rękę na ramieniu.
- Cześć. – powiedział Louis całując mnie w policzek.
- Boże, chcesz mnie zabić! Myślałam, że to jakiś gwałciciel! – wydzierałam się.
- Ty to tylko o gwałtach myślisz. Jakaś miła pani wchodziła do bloku i mnie też wpuściła, a dalej to poszło, bo drzwi zostawiłaś otwarte.
- Miła pani? Jak wyglądała?
- Taka po 40.. brązowe włosy, proste, w okularach.
- Conorsowa.. – babsko zawsze się wtrąca! No całe życie, to znaczy odkąd tu mieszkam. Najpierw Nathanowi drzwi otworzyła jak bidulek pijany siedział pod klatką, teraz obcych ludzi wpuszcza, a co by było jakby to złodziej był?
- A nie znam jej - posłał mi jeden ze swych cudownych uśmiechów.
- Idziemy na dół? Wprosiłeś mi się na kolację to teraz chodź jeść – wyszczerzyłam się.
- Nie wprosiłem, nie wprosiłem. Chciałaś mi się jakoś odwdzięczyć, więc… a mówiłem Ci już, że ślicznie wyglądasz? – poczułam upał na policzkach, spaliłam buraka.
- Dziękuję, Ty też całkiem przyzwoicie się prezentujesz – odparłam.
Zeszliśmy do kuchni i pałaszowaliśmy pizze i rozmawialiśmy o głupotach ciągle się śmiejąc.
- I jak Ci poszło wygnanie fotoreporterów?
- Powiem Ci, że źle. Zrobiłam z siebie bezuczuciową małpę…
- Czemu? – zapytał.
- Nagadałam im, że Nathan mi tu wiesz.. miłość wyznaje i takie tam.. Jak oni to gdzieś opublikują..
- Nie przejmuj się. Miałaś o nim zapomnieć.
- To nie takie łatwe. Zmieńmy temat, może co? Miałeś jakąś wielką niespodziankę dla mnie.
- A no tak! – krzyknął jakby dopiero co sobie przypomniał – jedziemy w mini trasę koncertową po Europie, Norwegia, Szwecja, Szwajcaria, Holandia, Belgia, Grecja a nawet Niemcy! – cieszył się.
- Wiem, czytałam o tym w necie. – odparłam bez większego entuzjazmu.
- Ale… Ty jedziesz z nami i Gosia też! Zabieramy was ze sobą i nie ma, że nie i nie ma, że boli!
- No nie wiem.. bo ja Ci nie mówiłam ale wyjeżdżam, jeszcze nie wiem kiedy, ale na tydzień do Polski.
- Patrz, a my nie uwzględniliśmy tego kraju w tej trasie.. – spuścił głowę, jakby był zawstydzony tym faktem. – no za dwa tygodnie zaczynamy i na 7 dni.
- Poczekaj, do taty zadzwonię i się zapytam. – wyciągnęłam telefon. Dwie wiadomości. Potem! Wybrałam numer.
- Córuś! Właśnie dzwonić miałem – odezwał się za nim cokolwiek powiedziałam. – lecimy w poniedziałek o 10 i na 7 dni, pakuj się już jutro.
- Właśnie w tej sprawie dzwoniłam, dzięki tatku.
- Dobra dzióbeczku, kończę! Jutro wpadnę sprawdzić jak pakowanko, do zobaczenia.
- No to pa – odpowiedziałam. – Lecę w poniedziałek na tydzień – zwróciłam się do Lou. – czyli załapię się na wasz wyjazd.
- No to super. Tylko przygotuj się na najgorsze, bo może się dużo dziać. – wystawił rząd swoich białych zębów.
- Ej, ja mam skrajnie wyczerpane nerwy! Ma być grzecznie, bo jak nie to was zabiję! Zabiję jak psy!
- Zabijasz psy? – zapytał przerażony.
- Przenośnia idioto… Jedz lepiej i się nie odzywaj. – sama sięgnęłam po kawałek pizzy. Wyszła pyszna jak nigdy, zawsze albo ją spalałam, albo nie wyrosła, albo jeszcze coś, a dzisiaj pychotka. Nagle spostrzegłam, że Louis się dziwnie mi przygląda.
- Pobrudziłaś się. – powiedział nie swoim głosem.
- Gdzie? – zaczęłam się wycierać.
- Tutaj – rzekł i pocałował mnie. Nie byłam mu dłużna. Cholera, kolejna historia jak ta z pieczarką. Oderwałam się od niego.
- Louis… co to.. miałeś dać sobie z tym spokój..
- Przepraszam, wybacz .. ja naprawdę nie chciałem.. Przepraszam.. to tak samo wyszło.. – spuścił głowę – obiecuję, że więcej to się nie powtórzy – dodał skruszony.
Nastąpiła niezręczna cisza. Pierwszy raz odkąd go poznałam, milcząc z nim, było mi niezręcznie. Jemu chyba też, bo dalej siedział z głową w dół i palcem kreślił na stole niewyraźne kształty. Wyjęłam telefon. Pierwsza wiadomość od Toma.
„Głąb, głąb, głąb, głąb! I tak się cieszę trolololo! Ciulu głupi, sama będziesz ciągała krowy za cyce.”
Uśmiechnęłam się do telefonu, Tom jest idiotą, dlaczego Gośka z nim jest? Kolejny raz się nad tym zastanawiam.
„Sam jesteś ciul i głąb. Nie pisz już tylko zajmij się imprezą powitalną. Udanej zabawy, nie pij za dużo”
Druga od Nathana.
„Nie obrażam się. Na Ciebie nigdy.. ;) Jakbym mógł ;)”
Oj Nath, Nath, nawet nie wiesz co jutro Cię czeka…
Spojrzałam na Louisa, który wstał od stołu.
- Ja już chyba pójdę – rzekł. Nie zatrzymywałam go, wiedziałam, że jest mu głupio. Wtem usłyszałam dzwonek do drzwi. Nawet nie domofon, tylko dzwonek. Czyżby Gośka już wróciła? Spojrzałam przez ‘judasza’…
_____________________________
Witam w 2013 roku :D
- Gośka, może ja dzisiaj pójdę do sklepu, co? – zapytałam.
- Zwariowałaś! Ci ludzie Cię zjedzą! Oni tam są z dyktafonami, aparatami, zjedzą Cię żywcem – panikowała.
- Spoko, że tak zacytuję reklamę ‘najlepszą obroną jest atak!’ – przyjaciółka spojrzała na mnie jak na kretynkę, a ja po prostu podniosłam się z łóżka i zaczęłam szukać odpowiednich ubrań. Po chwili byłam już gotowa – czarna miniówka, bluzka na ramiączka, tego samego koloru buty na obcasie i mocny makijaż, włosy rozpuściłam i z okularów przeciwsłonecznych zrobiłam opaskę podtrzymującą moją długą grzywkę.
- Ej, słońce nie świeci, na deszcz się zbiera, chłodno jest. Byś się ubrała. – mówiła Gośka.
- Od teraz jestem gwiazdą. Gwiazdom jest gorąco, nie potrzebują nic do ubrania, a okulary to tylko dla picu. Patrz za okno, jak ten gościu za żaluzją stara się coś zobaczyć, może mu otworzę? – zapytałam. Boże kochany, co ja wyprawiam…
- Nie! Już lepiej idź do tego sklepu. – tak też zrobiłam. Zjechałam windą na parter, zaczerpnęłam powietrza i wyszłam na zewnątrz. Pierwszym co poczułam, wcale nie był błysk fleszy, tylko zimny podmuch wiatru. Było mi cholernie zimno, ale zachowałam pokerową twarz. Zza drzwi wyskoczyło kilkoro fotografów i reporterów z dyktafonami, a jeden z nich nawet z kamerą.
- Proszę pani! Proszę pani! Niech pani zaczeka! – przekrzykiwali się. Na początku miałam iść i się nie zatrzymywać, ale uznałam, że jak gwiazdorzyć to po całości. Ustałam.
- Tak, słucham? Przepraszam, zamyśliłam się – tłumaczyłam. Spojrzeli na mnie jak na chorą, ale po chwili usłyszałam pytania.
- Czy to prawda, że jest pani w związku z Nathanem Sykesem? – zapytał pierwszy
- Jak pani się właściwie nazywa? – i kolejny
- Ile pani ma lat? – i jeszcze jeden
- Jak się poznaliście? – ostatni.
- To po kolei – nabrałam powietrza i spojrzałam gościowi trzymającemu kamerę prosto w obiektyw – nie, nie jestem w związku z Nathanem, nawet dobrze go nie znam, przyczepił się do mnie na jeden z imprez, rozumiem, że wielu się mogę podobać, ale on naprawdę przesadza. Jestem Monika, mam 18 lat i jak już mówiłam poznaliśmy się na imprezie. I ostatnia prośba, proszę zabrać tych ludzi z pod moich okien, bo nie czuję się komfortowo. Dziękuję. – odeszłam. Kurde, co ja najlepszego zrobiłam?! Co ja powiedziałam?! Jak mogłam coś takiego powiedzieć? Tak oczernić Nathana… o ja pierdole, dojebałam do pieca teraz. Może się nie dowie… Całą drogę do piekarni trzęsłam się z zimna i z nerwów. Nie mogłam sobie darować tego, że mam aż tak bujną wyobraźnię.
Kiedy wróciłam do domu, nadal roztrzęsiona zaczęłam się rozbierać. W samej bieliźnie usiadłam na fotelu i zaczęłam płakać. Gośka , gdy to zobaczyła pobiegła po leki, wystraszyła się pewnie, że znów zemdleję. Popiłam proszki wodą ciągle łkając.
- Co się stało? – zapytała Pilska.
- Bo ja… bo ja.. nakłamałam tym reporterom, że … - nie potrafiłam dokończyć.
- Nie płacz, proszę Cię, nie płacz! Słyszysz, kurde Ty niemal codziennie płaczesz! Wykończysz się dziewczyno! – i o to chodzi.. muszę się wykończyć.. albo nie. Przez chwilę jeszcze płakałam w końcu wstałam i zaczęłam krążyć po domu odsłaniając wszystkie żaluzje. Za żadną nie było już paparazzi. Pilska chodziła za mną krok w krok. W końcu zatrzymałam się i patrzyłam w przestrzeń.
- Czy Ty mi możesz powiedzieć, co Ci jest?! – krzyknęła przyjaciółka.
- Jestem taka pojebana, że sobie nie wyobrażasz. Powiedziałam tych szmatom, to co pozwoliło mi oczyścić się z jakichkolwiek powiązań z Nathanem, że to on za mną lata i takie tam.. wiesz co to znaczy? Że Nathan mnie znienawidzi.. To koniec historii Moniki i Nathana, wiesz? Koniec! Definitywny! Czy to się komuś podoba czy nie! Zgniję w piekle, zgniję w piekle za te kłamstwa.
- Co?! Jak to im powiedziałaś?! Jak mogłaś?! Przecież Nathan…
- Tak, wiem, że mnie kocha! przecież wiem… - usiadłam na łóżku - to wyszło tak samo…
- Nie przejmuj się, ej! Przecież jak powiesz Nathanowi jak to było to Ci to wszystko wybaczy. – uśmiechnęła się.
- Myślisz? – zapytałam pełna nadziei.
- Jestem tego pewna – objęła mnie ramieniem – damy radę! Ubieraj się. Wiesz, że już po 11 jest? Tyle czasu się wlokłaś do tej piekarni, a jeszcze dzisiaj Louis tu przychodzi i Tom wraca!
- Co? – pociągnęłam nosem – jak to Tom wraca? To znaczy wiem ale… chyba nie przyjdzie tu? Przecież.. oni.. się.. pozabijają! – krzyknęłam jej w twarz.
- Nie krzycz! Ja idę do chłopaków. A Ty idź gotuj… kolację dla Tomlinsona, bo rosołu mu nie dam o nie!
- Pff, wsadź se w majty ten rosół. Zrobię… Pizzę! A Ty mi pomożesz!
- Tylko może najpierw się ubierz, bo w tej bieliźnie… - fakt, nawet nie zauważyłam, że jestem prawie naga.
4 godziny później.
Pizza wyrosła, jak trzeba. Teraz tylko się ogarnąć i czekać na Louisa. To co zobaczyłam w lustrze było przerażające. Nawet nie wiedziałam, że tak bardzo się rozmazałam płacząc. Po tylu godzinach już mi nawet przeszło załamanie, trudno, zrobiłam to pod wpływem impulsu. Pewnie jutro o tym co powiedziała dowie się cały świat, ale co poradzę, za późno, żeby już coś zmienić. Przebrałam się w pierwsze co znalazłam w szafie, ale wyszło to bardzo efektownie. Nim się obejrzałam było już po 16. Lekko podkreśliłam oczy i rozsiadłam się na kanapie.
- Wychodzę! – rzuciła przy drzwiach Małgosia.
- Poczekaj! – krzyknęłam za nią – słuchaj.. nic nie mów Nathanowi – powiedziałam podchodząc do niej – niech na razie nic nie wie, okej?
- No dobrze, jak sobie życzysz. Nie będę się wtrącała. Telefon miej przy sobie, czy coś… Idę, bo się spóźnię. Kocham Cię. Pa. - poszła.
Gdzie jest moja komórka? Od rana jej nie widziałam, pewnie pod poduszką. Udałam się po nią, a tam surprise 6 wiadomości i kolejna niespodzianka 4 od Nathana, po jednej od Toma i Louisa.
„No właśnie się dowiedziałem.. Dlaczego mi nie powiedziałaś? Będę tęsknił.”
Też będę tęskniła Nathanie Jamesie Sykes.
„Co to za akcja pod waszym blokiem była?”
„Widziałaś, znów nasze zdjęcia w necie… co to ma być? Nigdy się nie odczepią…”
Oj nawet nie wiesz jak szybko się odczepią..
„Czemu nie odpisujesz? Obraziłaś się?”
Gorzej niż z dzieckiem… naprawdę gorzej. Także co ja mu mam odpisać…
„Haha, będziesz tęsknił? Zobaczymy jak długo ;) widziałam, ale już ich nie ma , bo Louis..”
Wróć! Nie napiszę, ‘bo Louis’, oni się nienawidzą, nie mogę tego zrobić.
„Haha, będziesz tęsknił? Zobaczymy jak długo ;) widziałam, ale już ich nie ma. Przepraszam, że nie odpisywałam, ale jakoś tak wyszło, że czasu nie miałam, mam nadzieję, że mi wybaczysz.”
Uff obyło się bez ofiar. Co tu Tom napisał..
„Aaaa gupia, gupia, gupia,gupia, wyczuwam Twoją babcię! To co kiedy jedziemy, paskudztwo Ty moje?! :D Już nie mogę się doczekać.”
Boże.. Jak ta Gośka z tym chłopem wytrzymuje.. przecież on ma problemy psychiczne…
„Z czego Ty się tak cieszysz? Nie wiem czy wiesz, ale moja babcia mieszka na wsi. Będziesz karmił kury i doił codziennie 30 krów. Ręcznie! Będziesz co rano i co wieczór przez tydzień ciągnął krowy za cycki. Nadal się cieszysz? ;)”
Jestem okrutna, wiem. Jestem najokrutniejszym babsztylem jakiego znam. A nie sorry, jestem zaraz po mojej matce. Dobra jeszcze Tomlinson.
„Nadchodzę!”
No jedyny człowiek piszący krótko, zwięźle i na temat. Już miałam mu odpisać, gdy poczułam czyjąś rękę na ramieniu.
- Cześć. – powiedział Louis całując mnie w policzek.
- Boże, chcesz mnie zabić! Myślałam, że to jakiś gwałciciel! – wydzierałam się.
- Ty to tylko o gwałtach myślisz. Jakaś miła pani wchodziła do bloku i mnie też wpuściła, a dalej to poszło, bo drzwi zostawiłaś otwarte.
- Miła pani? Jak wyglądała?
- Taka po 40.. brązowe włosy, proste, w okularach.
- Conorsowa.. – babsko zawsze się wtrąca! No całe życie, to znaczy odkąd tu mieszkam. Najpierw Nathanowi drzwi otworzyła jak bidulek pijany siedział pod klatką, teraz obcych ludzi wpuszcza, a co by było jakby to złodziej był?
- A nie znam jej - posłał mi jeden ze swych cudownych uśmiechów.
- Idziemy na dół? Wprosiłeś mi się na kolację to teraz chodź jeść – wyszczerzyłam się.
- Nie wprosiłem, nie wprosiłem. Chciałaś mi się jakoś odwdzięczyć, więc… a mówiłem Ci już, że ślicznie wyglądasz? – poczułam upał na policzkach, spaliłam buraka.
- Dziękuję, Ty też całkiem przyzwoicie się prezentujesz – odparłam.
Zeszliśmy do kuchni i pałaszowaliśmy pizze i rozmawialiśmy o głupotach ciągle się śmiejąc.
- I jak Ci poszło wygnanie fotoreporterów?
- Powiem Ci, że źle. Zrobiłam z siebie bezuczuciową małpę…
- Czemu? – zapytał.
- Nagadałam im, że Nathan mi tu wiesz.. miłość wyznaje i takie tam.. Jak oni to gdzieś opublikują..
- Nie przejmuj się. Miałaś o nim zapomnieć.
- To nie takie łatwe. Zmieńmy temat, może co? Miałeś jakąś wielką niespodziankę dla mnie.
- A no tak! – krzyknął jakby dopiero co sobie przypomniał – jedziemy w mini trasę koncertową po Europie, Norwegia, Szwecja, Szwajcaria, Holandia, Belgia, Grecja a nawet Niemcy! – cieszył się.
- Wiem, czytałam o tym w necie. – odparłam bez większego entuzjazmu.
- Ale… Ty jedziesz z nami i Gosia też! Zabieramy was ze sobą i nie ma, że nie i nie ma, że boli!
- No nie wiem.. bo ja Ci nie mówiłam ale wyjeżdżam, jeszcze nie wiem kiedy, ale na tydzień do Polski.
- Patrz, a my nie uwzględniliśmy tego kraju w tej trasie.. – spuścił głowę, jakby był zawstydzony tym faktem. – no za dwa tygodnie zaczynamy i na 7 dni.
- Poczekaj, do taty zadzwonię i się zapytam. – wyciągnęłam telefon. Dwie wiadomości. Potem! Wybrałam numer.
- Córuś! Właśnie dzwonić miałem – odezwał się za nim cokolwiek powiedziałam. – lecimy w poniedziałek o 10 i na 7 dni, pakuj się już jutro.
- Właśnie w tej sprawie dzwoniłam, dzięki tatku.
- Dobra dzióbeczku, kończę! Jutro wpadnę sprawdzić jak pakowanko, do zobaczenia.
- No to pa – odpowiedziałam. – Lecę w poniedziałek na tydzień – zwróciłam się do Lou. – czyli załapię się na wasz wyjazd.
- No to super. Tylko przygotuj się na najgorsze, bo może się dużo dziać. – wystawił rząd swoich białych zębów.
- Ej, ja mam skrajnie wyczerpane nerwy! Ma być grzecznie, bo jak nie to was zabiję! Zabiję jak psy!
- Zabijasz psy? – zapytał przerażony.
- Przenośnia idioto… Jedz lepiej i się nie odzywaj. – sama sięgnęłam po kawałek pizzy. Wyszła pyszna jak nigdy, zawsze albo ją spalałam, albo nie wyrosła, albo jeszcze coś, a dzisiaj pychotka. Nagle spostrzegłam, że Louis się dziwnie mi przygląda.
- Pobrudziłaś się. – powiedział nie swoim głosem.
- Gdzie? – zaczęłam się wycierać.
- Tutaj – rzekł i pocałował mnie. Nie byłam mu dłużna. Cholera, kolejna historia jak ta z pieczarką. Oderwałam się od niego.
- Louis… co to.. miałeś dać sobie z tym spokój..
- Przepraszam, wybacz .. ja naprawdę nie chciałem.. Przepraszam.. to tak samo wyszło.. – spuścił głowę – obiecuję, że więcej to się nie powtórzy – dodał skruszony.
Nastąpiła niezręczna cisza. Pierwszy raz odkąd go poznałam, milcząc z nim, było mi niezręcznie. Jemu chyba też, bo dalej siedział z głową w dół i palcem kreślił na stole niewyraźne kształty. Wyjęłam telefon. Pierwsza wiadomość od Toma.
„Głąb, głąb, głąb, głąb! I tak się cieszę trolololo! Ciulu głupi, sama będziesz ciągała krowy za cyce.”
Uśmiechnęłam się do telefonu, Tom jest idiotą, dlaczego Gośka z nim jest? Kolejny raz się nad tym zastanawiam.
„Sam jesteś ciul i głąb. Nie pisz już tylko zajmij się imprezą powitalną. Udanej zabawy, nie pij za dużo”
Druga od Nathana.
„Nie obrażam się. Na Ciebie nigdy.. ;) Jakbym mógł ;)”
Oj Nath, Nath, nawet nie wiesz co jutro Cię czeka…
Spojrzałam na Louisa, który wstał od stołu.
- Ja już chyba pójdę – rzekł. Nie zatrzymywałam go, wiedziałam, że jest mu głupio. Wtem usłyszałam dzwonek do drzwi. Nawet nie domofon, tylko dzwonek. Czyżby Gośka już wróciła? Spojrzałam przez ‘judasza’…
_____________________________
Witam w 2013 roku :D
znów poszłyście jak burza z 9 komentarzami :D
dziękuję, sądzę, że przez was za często dodaje te rozdziały, ale jak nie dodaje po 9 kom, to czuję jakbym was oszukiwała :D
dlatego otóż rozdziały powstają praktycznie codziennie :D
następny rozdział będzie mega krótki :D
ale, żeby wgl był musi być zachowana zasada :D
9 kom = nowy rozdział.:)
buziaki ii Szczęśliwego Nowego Roku! ;)
następny rozdział będzie mega krótki :D
ale, żeby wgl był musi być zachowana zasada :D
9 kom = nowy rozdział.:)
buziaki ii Szczęśliwego Nowego Roku! ;)
Dawaj szybko nexta i zapraszam do mnie!
OdpowiedzUsuńhttp://sydneyandnathanforever.blogspot.com/
http://cieszsiezyciempokijemasz.blogspot.com/
świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńdawaj next :)
szybko!!!!!!
Super !!!!
OdpowiedzUsuńDawaj k o l e j n y.!
o kurczaczki
OdpowiedzUsuńwgl co on sobie wyobraża, Luis szmato odwal sie od niej!
ona jest NEJFANA!
co za kurwa idiota -.-
znowu się zdenerwowałam.
a i one NIGDZIE z nimi nie jadą, one jadą do Polski!
nn <3
Oj jestem ciekawa kto przyszedł ;) już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ♥
OdpowiedzUsuńAnn
No kto, kto przyszedł ?:)
OdpowiedzUsuńŚwietny ♥
http://everythingaboutyou-od.blogspot.com/ xxx.
Oj akurat w takim momencie!!??
OdpowiedzUsuńJuż niemogę doczekać sie następnego ;)
xx
nie lubię cię...przerywać w takim momencie..zła, zła kobieta jesteś!!
OdpowiedzUsuńa więc weny i czekam na nn ♥
Jest dodam 19 ;P
OdpowiedzUsuńDziś powinien być kolejny
Rozbawiły mnie najbardziej smsy Toma... Ale z niego idiota :D
Rozdział mega, super zajebisty
Czekam na następny :)
Weeny
Hej! Nadrobiłam wszystkie posty!
OdpowiedzUsuńBlog jest świetny. Jest taki szczery i w prosty sposób napisany. Nie potrafiłabym tak pisać!
Rozdział nieziemski, ale żeby przerywać w takim momencie to szczyt bezczelności!!!
Dodawaj szybko kolejny i weny!
Rewelacja, istna rewelka :-)
OdpowiedzUsuńDawaj szybo nn.
Zapraszam do mnie, nowy jest
www.sheismyweakness.blogspot.com
Zajebisty rozdział. ;**
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny ;)