***Perspektywa Moniki***
Poniedziałek, godzina 5:30.
- Wzięłaś wszystko? Na pewno? Nie będziemy wracać! – powiedział tata.
- Ta.. wszystko. A nie! Ło matko! Ładowarka! Kurde! – pobiegłam na górę.
I tak oto za pół godziny mamy lot, a ja nawet nie mam tej cholernej ładowarki. Dobra kit. Nie będę teraz jej szukała, bo nie zdążę. A nie, jest. Boże krzątaniny tyle, że już nie mogę.. Dobrze, że przynajmniej jakieś ubrania w miarę klarowne znalazłam.
- Monika! – krzyknęła Gośka – złaź w tej chwili! Tom już na lotnisku jest, a Ty będziesz szczęścia szukała! – zbiegłam ze schodów, nagle mój mózg przeanalizował słowa przyjaciółki i przystanęłam.
- Co powiedziałaś? Tom jest na lotnisku? A czy… czy.. – nie mogłam tego z siebie wyksztusić.
- Tak. Nie, nie wiem.. nie pytałam…
- Okej. Nie, sorry, nie było tematu…
Był temat! Ale nie mogę już się nim dłużej gnębić.. Zastanawiam się o co chodzi z tą dziewczyną co wczoraj z nim była.. gdzieś ja widziałam.. tylko gdzie? Że niby razem piosenkę nagrali? Może w telewizji była… kurde nie wiem. Ale się dowiem!
Wprowadziliśmy nasze walizki do windy, zostało tylko przetransportować je na dół i jechać na lotnisko, a była już 5.40, jak nie zdążymy to masakra..
Kiedy już wszystko zapakowaliśmy, wepchnęliśmy się do auta. W ciągu 5 minut byliśmy na miejscu. Kierowca okazał się tak miłym człowiekiem, że pomógł nam wytaszczyć wszystko z bagażnika. Szliśmy w milczeniu, w końcu naszym oczom ukazała się czwórka przystojniaków. Żartowałam, to tylko The Wanted. Cała czwórka, bez Nathana.. Tego się spodziewałam..
- No to jak? Lecimy? – zapytał Parker, podając rękę mojemu tacie.
- Tak. – odpowiedział – a nie przedstawisz mi swoich kolegów? – zwrócił się do mnie.
- Ta.. Toma znasz, ten to Jay, tamten Siva, jeszcze bardziej tamtejszy to Max. Brakuje tylko Nathana, ale.. on jest najmniej ważny w tym składzie – skłamałam.
- Dlaczego go nie ma? – zapytał ojciec.
- Pewnie ma ważniejsze sprawy. Możemy już iść?
- Tak, bo się spóźnimy.
Ucałowałam wszystkich po kolei, podniosłam rączkę walizki i ruszyłam z resztą w stronę bramki.
Nagle usłyszałam kogoś wołającego moje imię. Może nie było to dom nie, ale mimowolnie odwróciłam się.
Mój wzrok płatał mi figle, bo widziałam biegnącego Nathana. To on! Byłam tego pewna! Moje serce przyspieszyło, omal nie pisnęłam niczym napalona fanka.
- O Boże – dobiegł do mnie i zadyszany oparł ręce na kolanach – wiesz, że mam taką jakby astmę, nie? Chcesz mnie zabić? – dyszał – może i chcesz.. no tak.. o matko.. nie mam .. siły .. – wyprostował się i złapał za serce. Nie no chyba mi tu nie zejdzie. Całej akcji z zaciekawieniem przyglądali się Gośka, Parker, tata i inni przechodnie.
- Ej, wszystko okej? – zapytałam.
- Martwisz się o mnie? – podniósł znacząco brwi.
- No wiesz, jak mi tu umrzesz to będę miała Cię na sumieniu, więc wolałabym nie ryzykować.. Że tak powiem, co Cię tu sprowadza? Czyżbyś zapomniał, że mnie nienawidzisz?
- Nienawidzę Cię nadal. – uśmiechnął się – ale.. o matko moje serce.. ale musiałem się z Tobą pożegnać, żebym nie okazał się totalnym chamem. – spojrzał na Toma. Chyba musieli sobie urządzić pogawędkę na ten temat, bo Parker wyszczerzył się do niego. – także… o matko kochana ale się zmęczyłem… przytulisz mnie? – WTF? Przecież mnie nienawidzi.. weź Ty go tu ogarnij, a podobno kobieta zmienną jest.. No ale co? Nie przytulę go? Mało się przeze mnie nie zabił to jakiś obowiązek mam. Rozłożyłam ramiona i podeszłam do niego. Przytuliliśmy się. Ahhh jak to musiało romantycznie wyglądać…
- Przepraszam – wyszeptałam mu do ucha, chyba mi wybaczył, bo przycisnął mnie mocniej, no chyba, że chciał mnie udusić.
- Ja Ciebie też…
- Ekhem.. – przeszkodził tata, a my od siebie odeszliśmy – także mówisz, że to jest ten najmniej ważny Nathan, tak? – spaliłam buraka. Sykes spojrzał na mnie z miną ‘dzięki wielkie’.
- Tak, to jest Nathan. – uśmiechnęłam się z przekąsem. Dowaliłam z tym najmniej ważnym.
- Ej dobra, przytulasy moje, idziemy, bo za chwilę nie zdążymy i taki będzie finał. – rzekła Gośka. Jak zwykle psuje tak piękne momenty.
- Miło było Cię poznać – ojciec wyciągnął rękę do Natha.
- Pana również. – uścisnął jego dłoń.
6:15.
Boże, pogodziłam się z nim! Tak! Dziękuję Ci Panie Boże! Wiedziałam, że jesteś tu gdzieś obok i czuwasz nade mną. Tom chyba też mi wybaczył, w końcu jedzie do mojej babci.. o Jezu.. jak ja nie lubię latać samolotem…
Moje ciało zsunęło się na fotelu.. nawet nie wiem kiedy zasnęłam…
_______________
hahahahaha xd zjebki moje, przepraszam xD
- Wzięłaś wszystko? Na pewno? Nie będziemy wracać! – powiedział tata.
- Ta.. wszystko. A nie! Ło matko! Ładowarka! Kurde! – pobiegłam na górę.
I tak oto za pół godziny mamy lot, a ja nawet nie mam tej cholernej ładowarki. Dobra kit. Nie będę teraz jej szukała, bo nie zdążę. A nie, jest. Boże krzątaniny tyle, że już nie mogę.. Dobrze, że przynajmniej jakieś ubrania w miarę klarowne znalazłam.
- Monika! – krzyknęła Gośka – złaź w tej chwili! Tom już na lotnisku jest, a Ty będziesz szczęścia szukała! – zbiegłam ze schodów, nagle mój mózg przeanalizował słowa przyjaciółki i przystanęłam.
- Co powiedziałaś? Tom jest na lotnisku? A czy… czy.. – nie mogłam tego z siebie wyksztusić.
- Tak. Nie, nie wiem.. nie pytałam…
- Okej. Nie, sorry, nie było tematu…
Był temat! Ale nie mogę już się nim dłużej gnębić.. Zastanawiam się o co chodzi z tą dziewczyną co wczoraj z nim była.. gdzieś ja widziałam.. tylko gdzie? Że niby razem piosenkę nagrali? Może w telewizji była… kurde nie wiem. Ale się dowiem!
Wprowadziliśmy nasze walizki do windy, zostało tylko przetransportować je na dół i jechać na lotnisko, a była już 5.40, jak nie zdążymy to masakra..
Kiedy już wszystko zapakowaliśmy, wepchnęliśmy się do auta. W ciągu 5 minut byliśmy na miejscu. Kierowca okazał się tak miłym człowiekiem, że pomógł nam wytaszczyć wszystko z bagażnika. Szliśmy w milczeniu, w końcu naszym oczom ukazała się czwórka przystojniaków. Żartowałam, to tylko The Wanted. Cała czwórka, bez Nathana.. Tego się spodziewałam..
- No to jak? Lecimy? – zapytał Parker, podając rękę mojemu tacie.
- Tak. – odpowiedział – a nie przedstawisz mi swoich kolegów? – zwrócił się do mnie.
- Ta.. Toma znasz, ten to Jay, tamten Siva, jeszcze bardziej tamtejszy to Max. Brakuje tylko Nathana, ale.. on jest najmniej ważny w tym składzie – skłamałam.
- Dlaczego go nie ma? – zapytał ojciec.
- Pewnie ma ważniejsze sprawy. Możemy już iść?
- Tak, bo się spóźnimy.
Ucałowałam wszystkich po kolei, podniosłam rączkę walizki i ruszyłam z resztą w stronę bramki.
Nagle usłyszałam kogoś wołającego moje imię. Może nie było to dom nie, ale mimowolnie odwróciłam się.
Mój wzrok płatał mi figle, bo widziałam biegnącego Nathana. To on! Byłam tego pewna! Moje serce przyspieszyło, omal nie pisnęłam niczym napalona fanka.
- O Boże – dobiegł do mnie i zadyszany oparł ręce na kolanach – wiesz, że mam taką jakby astmę, nie? Chcesz mnie zabić? – dyszał – może i chcesz.. no tak.. o matko.. nie mam .. siły .. – wyprostował się i złapał za serce. Nie no chyba mi tu nie zejdzie. Całej akcji z zaciekawieniem przyglądali się Gośka, Parker, tata i inni przechodnie.
- Ej, wszystko okej? – zapytałam.
- Martwisz się o mnie? – podniósł znacząco brwi.
- No wiesz, jak mi tu umrzesz to będę miała Cię na sumieniu, więc wolałabym nie ryzykować.. Że tak powiem, co Cię tu sprowadza? Czyżbyś zapomniał, że mnie nienawidzisz?
- Nienawidzę Cię nadal. – uśmiechnął się – ale.. o matko moje serce.. ale musiałem się z Tobą pożegnać, żebym nie okazał się totalnym chamem. – spojrzał na Toma. Chyba musieli sobie urządzić pogawędkę na ten temat, bo Parker wyszczerzył się do niego. – także… o matko kochana ale się zmęczyłem… przytulisz mnie? – WTF? Przecież mnie nienawidzi.. weź Ty go tu ogarnij, a podobno kobieta zmienną jest.. No ale co? Nie przytulę go? Mało się przeze mnie nie zabił to jakiś obowiązek mam. Rozłożyłam ramiona i podeszłam do niego. Przytuliliśmy się. Ahhh jak to musiało romantycznie wyglądać…
- Przepraszam – wyszeptałam mu do ucha, chyba mi wybaczył, bo przycisnął mnie mocniej, no chyba, że chciał mnie udusić.
- Ja Ciebie też…
- Ekhem.. – przeszkodził tata, a my od siebie odeszliśmy – także mówisz, że to jest ten najmniej ważny Nathan, tak? – spaliłam buraka. Sykes spojrzał na mnie z miną ‘dzięki wielkie’.
- Tak, to jest Nathan. – uśmiechnęłam się z przekąsem. Dowaliłam z tym najmniej ważnym.
- Ej dobra, przytulasy moje, idziemy, bo za chwilę nie zdążymy i taki będzie finał. – rzekła Gośka. Jak zwykle psuje tak piękne momenty.
- Miło było Cię poznać – ojciec wyciągnął rękę do Natha.
- Pana również. – uścisnął jego dłoń.
6:15.
Boże, pogodziłam się z nim! Tak! Dziękuję Ci Panie Boże! Wiedziałam, że jesteś tu gdzieś obok i czuwasz nade mną. Tom chyba też mi wybaczył, w końcu jedzie do mojej babci.. o Jezu.. jak ja nie lubię latać samolotem…
Moje ciało zsunęło się na fotelu.. nawet nie wiem kiedy zasnęłam…
_______________
hahahahaha xd zjebki moje, przepraszam xD
przepraszam, że dodaje codziennie rozdziały i zaśmiecam wasze piękne łepetynki :P
ale no cóż.. było 12 kom to musiałam :P
teraz obiecuję, że następny w piątek czy znów po 12 kom xD :P
ko-ko-ko-kocham was <3 ;D
rodział tak chu.owy, że masakra, mam nadzieję, że mi wybaczycie ;3
rodział tak chu.owy, że masakra, mam nadzieję, że mi wybaczycie ;3
a i żeby nie było to stylizacja zaczerpnięta z :
http://urstyle.pl/styl/dreamer/stylizacja/takie-tam-205/
do zoba w piąteczek albo wcześniej ;3
http://urstyle.pl/styl/dreamer/stylizacja/takie-tam-205/
do zoba w piąteczek albo wcześniej ;3
Wiesz co ? Twój blog ma w sobie taki urok, którego nie umiem dokładnie określić. Jest taki, taki fajny, no kurde nie umiem się wysłowić xD
OdpowiedzUsuń" także… o matko kochana ale się zmęczyłem… przytulisz mnie? " ten tekst mnie rozwalił, serio. xD Rozdział jest świetny, tylko tak jakby trochę krótki, nie wiem, może mnie się tak wydaje. Mniejsza z tym. Bardzo mi się podoba i czekam na kolejny. ;*
Jak masz czas wbij do mnie na nowy rozdział :)
czasemslowanicnieznacza.blogspot.com
ojaaaa xd
OdpowiedzUsuńrozdział świetny :D
i taaak ^^ pogodzili się! <3
no wiesz.. takie coś wybaczam ;*
już nie mogę doczekać się nexta ;)
lololollolololol, wspaniałe zakończenie dnia. <3
OdpowiedzUsuńsłodki Sykes, przyszedł się pożegnać,
ale pewnie znowu znienawidzi go przez tą blondynę
eh, cieszmy sie tym co jest. :D
nn i weny. xoxoox
Jakie słodkie :)
OdpowiedzUsuńW końcu się pogodzili.
Dawaj szybko next'a :P
http://lasttoknowblog.blogspot.com/
To było takie sweet :D
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać piątku
lub 12 kom :)
Co ty gadasz rozdział fajny :P
jak dobrze, że się pogodzili :)
OdpowiedzUsuńCHCĘ NASTĘPNY ROZDZIAŁ JUŻ!!
pozdrawiam Blaugrana xD
o matko jakie to było słodkie! <33
OdpowiedzUsuńkocham Twojego bloga!
Nath taki kochany, że omnomonomn XD
ok zaczyna mi odwalać.. pozytywnie ;D
świetny rozdział!
pisz szybko nn!
weny ;))
Jaki chujowy.?
OdpowiedzUsuńKobieto coś Ci się pomyliło ;) Rozdział cudowny.
Czekam na następny. Weny ;D
ale fajnie, pogodzili się...chyba ♥
OdpowiedzUsuńno to tylko postarać się 12 kom i będzie następny rozdział ♥
co ty więcej mówić...cudne t0 tak i "szczęśliwe" ♥
Pat♥
Świetny rozdział ;pp
OdpowiedzUsuńMyślałam że separacja będzie xdd
Ale jakby to powiedziała moja bff ,,a to ci psikus'' ;DD
Czekam na nexta ;))