poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Rozdział 48



Po chwili nastała cisza. Tata uspokoił Adasia, a Tom usiadł na swoim miejscu. Chciałam porozmawiać z Gośką, ale ona pewnie zaraz wybuchłaby krzykiem, a zresztą co ja mam jej mówić? Włączyłam muzykę w telefonie i założyłam słuchawki. Dalsza część podróży minęła spokojnie. Gdy dolecieliśmy Tom zaczął coś
znowu do nas mówić ale w tłumie ludzi po jakimś czasie zgubiliśmy go. Szybko ruszyliśmy po bagaże i zamówiliśmy taksówkę. Gośka, tata i Adaś poszli zrobić zakupy a mnie zostawili z walizami. Jak zwykle…
- Monika! Monika! – słyszałam gdzieś w oddali. Nie do mnie. Na bank nie do mnie. Nikt nie wie, że wróciłam, pełen chill. Usiadłam na walizkach i liczyłam chwile do przyjazdu taksówki. W głowie nadal miałam Ryśka i to co się z nim stało… Byłam przerażona. Boję się o siebie. O to, że ktoś może się domyśleć, że to ja…
Nagle ktoś stanął za mną i zasłonił mi oczy. Nie miałam pojęcia kto to, więc natychmiast się odwróciłam.
- Nathan! – wstałam z walizek jak na sprężynie i wpadłam mu w ramiona. – Boże Nathan jak ja tęskniłam! Czemu się nie odzywałeś, Boże, Nath, Jezu… Jak się cieszę, że Cię widzę! Skąd wiedziałeś, że już wróciłam.
- Krzyczałem wariatko do Ciebie przed chwilą, a Ty nic. Ślicznie wyglądasz, perełko – uśmiechnął się.
- A dziękuję, dziękuję. Boże jak dobrze móc znów Cię przytulić. – pocałowałam go w policzek. – To dowiem się skąd wiedziałeś o moim powrocie? I dlaczego się nie odzywałeś? Poza tym coś Ci w spodniach wibruje… - po chwili załapałam, że to mogło brzmieć dość dwuznacznie.
- Co? A, telefon. Poczekaj, odbiorę. – wypuścił mnie z objęć, a mi zrobiło się cholernie zimno. Tęskniłam za nim. Odsunął się kawałek, żeby móc spokojnie porozmawiać. Wpatrywałam się w niego jak w obrazek. – Słuchaj słoneczko, muszę spadać, Nano wzywa. Jakaś patologiczna akcja wyniknęła… Odezwę się dzisiaj albo jutro – cmoknął mnie w policzek – Do zobaczenia.
- Tylko pamiętaj, żeby się odezwać! Pa.
Po niedługim czasie wszyscy byliśmy już w komplecie, a taksówka nadjechała. Tata z Adasiem pojechali do siebie, a ja z Gośką kilka przecznic dalej do naszego mieszkania. Podróż była męcząca więc poszłyśmy spać. Obudziłam się pierwsza, było już popołudnie. Poszłam do łazienki , a potem zeszłam na dół zrobić coś do jedzenia. Po jakichś 30 minutach zadzwonił dzwonek od drzwi. Nie myślałam, że tak szybko ktoś przyjdzie nas odwiedzić. Przed drzwiami stał Louis.
-Cześć, mogę wejść? –zapytał.
-Hej, pewnie. –byłam trochę zaskoczona jego wizytą. Dawno się nie widzieliśmy, ani ze sobą nawet nie pisaliśmy.
-Skąd wiedziałeś, że już wróciłyśmy?
-Przechodziłem obok i zauważyłem, że na górze świecie się światło. –w tej właśnie chwili zastanawiałam się skąd zapalone światło w dzień?
-No tak, może Gośka zapaliła i zapomniała zgasić, mniejsza z tym. Co u Ciebie słychać? Zmieniłeś się, nowa fryzura?
 -A ten… mogę wejść, czy tak będziemy rozmawiali przez próg?
-A, nie no pewnie wchodź! Przepraszam, jestem lekko roztargniona, sam rozumiesz… męcząca podróż. – uśmiechnęłam się.
-Rozumiem, rozumiem. Co do fryzury to… znudziła mi się poprzednia. Wiesz co.. a Ty się w ogóle nie zmieniłaś, nadal jesteś piękna. –zrobiło mi się wtedy ogromnie miło. Spojrzał na mnie swoimi słodkimi oczami i miałam ochotę go mocno przytulić.
-Ahh, przestań Lou. - Tak naprawdę w tamtym momencie chyba się w nim zakochałam. Ble, ble, ble. Ja wiem, że to nie miłość tylko zauroczenie itp., no ale.. coś mnie do niego ciągnęło. Louis przybliżył się do mnie i gdyby nie Gośka, która właśnie wstała, może byłoby coś z tego więcej. Miałam ochotę ją udusić. No ale.. było minęło.
-Ooo witaj Louis. Słuchaj Moniś słyszałam, że przyszedł Ci sms. Zobacz kto, a ja zaopiekuję się naszym gościem. Zapierdalaj gościu do kuchni, jeść nie zrobię. - nie wiem do końca o co jej wtedy chodziło ale było to podejrzane, bardzo podejrzane. Szybko pobiegłam do swojego pokoju i zostawiłam ich samych.
****Perspektywa Gośki****
 -Słuchaj Louis! –krzyknęłam. Nie.. może za ostro, spokojnie Gosia..-A więc.. jeżeli kiedykolwiek Monika będzie przez Ciebie cierpiała, pożałujesz! –o tak, wtedy przesadziłam, wymachiwałam mu nożem przed twarzą ale w sumie, niech się boi!
-Gosia, spokojnie, nie mam zamiaru jej krzywdzić ani robić cokolwiek złego.
-Tom też tak mówił! I co?! I nic! Każdego chłopaka tylko do łóżka ciągnie! W dupie mają co czuje dziewczyna, ważne, żeby sobie ulżyli! Wszyscy jesteście tacy sami!- niepotrzebnie sobie przypominałam o Tomie, wtedy jeszcze bardziej się nakręcam.  Ale tylko skrzywdzisz Monikę to ZABIJĘ, PAMIĘTAJ! – stanęłam koło niego z nożem, jak wariatka. W tym momencie Monika przyszła do kuchni, może dobrze, że w tym momencie…
***Perspektywa Moniki***
 -Gośka! Co to za groźby?! – nie wierzyłam własnym oczom, Gośka z nożem przed Louisem! Boże święty..
 -Może ja już lepiej pójdę..-odezwał się wystraszony Louis.
-Nie! Poczekaj! Proszę Cię Lou, zostań, Gośka po prostu ma gorsze dni, prawda Gosiu? –spojrzałam na nią zabójczym wzrokiem.
-Oj no może troszkę przesadziłam..
-No właśnie.. –próbowałam szybko zmienić temat. – To co, kawki, herbatki?
-Gosi to może meliskę? –modliłam się, żeby Louis nie powiedział coś niestosownego, co jeszcze bardziej nakręci Pilską. Na szczęście fala złości minęła, ah te jej zmiany nastroju.  
- A bardzo chętnie się napiję meliski, ale może u siebie, nie będę Wam przeszkadzać.
-Niee, zostań z nami.- powiedziałam.
-I tak wiem, że chcecie, żebym poszła i zostawiła Was samych.-Gośka oczywiście musiała coś dopowiedzieć i znacząco podnieść brwi. – Dobra, to idę.
 -Ogólnie to przyszedłem, żeby przypomnieć o trasie koncertowej, na którą z nami jedziecie. Pamiętasz, prawdaż?
-Tak, oczywiście, że pamiętam. Coś czuję, że będzie się działo.
 -Idę się przejść! – krzyknęła Gośka.
 -Tylko wróć!
-Niee, co Ty, pójdę do sąsiadów.
-Aaa to tam mieszka ten przystojny blondyn?
-Skończ Moniczka, skończ.
 -No too zostaliśmy sami..-powiedział Louis.
 -To co, jeszcze jedna herbatka? Opowiedz coś! Tyle Cię nie widziałam, jakoś tak podejrzanie cichy jesteś.
-Serio? –uśmiechnął się.
 -Serio, serio.
-Posłuchaj chciałbym Cię zapytać o coś bardzo dla mnie ważnego..
_______________
Siemaneczko. Generalnie to dawno mnie tu nie było, tęskniliście?
Mam nadzieję :)
przez ostatni czas, mało się zmieniło, doszło parę nowych znajomych z festivalu hahahahahahahahaha.
Ludzie kurwa. Nigdy nie zadawajcie się ze mną xD
Jakiemuś typowi się zwierzałam o tym, że mi się siku chce,a on mi tłumaczył jak mam się wysikać. xD
Pewnie teraz bym człowieka nie znalazła, bo ciemno było, ale pozdrawiam go xD
Kurwa...nie poznałabym go, bo ciemno było... kiedyś w ciążę zajdę i nie będę wiedziała z kim, bo ciemno było xD
aa i nie chodźcie na festivale i nie jaracie się kotami. Mówię wam, o tych młodych trudno zapomnieć :3
i tancerzami też się nie jarajcie, nie gadajcie z nimi, bo też nie zapomnicie :P
wgl... Wróciło mi E! i The Wanted Life leci a ja telewizor przytulam i całuję... Pozdrawiam siebie. elo! :D
aaa ej! dzięki za 16,3k wyświetleń, ja pierdziele nakurwiata tymi wyświetleniami, że szok :O
pochwalę się, że właśnie burza idzie.
mama się drze: wyłącz ten komputer, bo Ci go za okno wyrzucę.
a moja odpowiedź brzmi:
kiedy pierwszy raz ją ujrzałem, od razu wiedziałem, że to będzie miłość ma i tak pięknie wpierdalała kaszane i kapała jej po brodzie ślina czysta jak łza.
hahahahhahahahah i se mamci poszła :c
ooo a wgl już jest was 50 jest progres, bo jak tu ostatni raz byłam było 48! :O kocham was <3
kończę. dziękuję, dobranoc <3
p.s gorące pozdrowienia dla berry. <3 taka typiara zajebista, że nie mogę <3 nie ma jak informowanie jej na bieżąco jakich chłopaków widziałam, kim się jarałam, kim się jaram i wgl :D kocham jąąąą <33 tylko jakby częściej nam się udało spisywać i wgl, ale, że tylko ze wzgl. na znajomość z nią korzystam na gg to tak ciężko :D ale propsy dla niej za zajebistość <3

5 komentarzy:

  1. hahha, no tak najlepszym rozwiązaniem sytuacji jest mieć to w dupie i założyć słuchawki, mąąąąąadrze! też tak robię. :D
    ale, że Sykes ruszył książęcą dupe i odwiedził Monie na lotnisku, uuuuu i to słodziaszcze powitanie, rzucenie sobie w ramiona, coś tu się święci.. a nie przepraszam, ktoś musiał coś popsuć. ;/
    wiesz jak mnie zezłościłaś tymi odwiedzinami Louisa? nie wytrzymałam..
    niech on sobie wypierdala może?
    Monia musi być z Sykesem! TEAM NATHAN! KURWA
    masz to naprawić w następnym rozdziale, gówno mnie obchodzi jakaś trasa i jej uczucia!
    staje się agresywna w tej chwili.
    lol, raczej że tęskniliśmy. :D
    ahahhahahahahahhahahahhahahahhahahhahahhahahahhahahahahhahahahhahahhahahahha, dokładnie, dokładnie zwierzanie sie ze wszystkiego na festivalu jest sooo proooo w Twoim wykonaniu! <33
    i Ci kolesie, awww niezmiernie jaram się tym z Tobą. :D
    następnym razem mam nadzieje, że mnie nie zabraknie, w kooońcu. albo nawet jak ta piątka tych typów z inglend będzie tutaj. wgl muszę Ci też odpisać na gygy, ale przed wczoraj wróciłam i jakoś nie miałam czasu, ale wieczorem się wezme za to bo uhuhu, troszkę długa ta wiadomość. baj de łej też Cie kocham.♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahahaha ja pierdole :D
    Louis spierdalaj do swojej kuchni bo ci nożem pogrożę XD
    Ale się miło zrobiło no żadnej kłótni z Nathen święto biaacz :D

    OdpowiedzUsuń
  3. jejku nigdy nie wiem co mam napisać po przeczytaniu rozdziału !!
    no więc nic mi nie wpada do głowy, więc napiszę że rozdział jest super po prostu kocham twoje opowiadanie
    czekam na kolejny rozdział i ma być szybko :P
    weny!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Uhu zajebisty blog i rozdział < 3 I pamietaj : Monia+Nathan=Big Love :D Weny ^^
    http://sydneyowewarzone.blogspot.com/ zerkniesz ? :)

    OdpowiedzUsuń
  5. oo nieźle nieźle :D
    podoba mi się!
    piszesz po prostu świetnie ;) nie moge sie doczekać next'a!
    a twoje komentarze mnie rozwalają xd dzięki że do mnie wpadłaś ;)

    OdpowiedzUsuń